piątek, 8 lipca 2016

Skrawek dziesiąty

          Siedziałem przy kuchennej wyspie, w dłoni trzymając kubek z gorącą kawą. Wpatrywałem się w duże okno, które wychodziło na zielony ogród, skąpany w blasku słońca. Zastanawiałem się, jak będzie wyglądał ten ogród, gdy nie będzie Celii. To on był jej największym szczęściem. Teraz mam wrażenie, że jedynym prawdziwym szczęściem.
          Wziąłem łyk gorącej cieczy, a moje myśli podążyły w innym kierunku. Pomyślałem o dziewczynie śpiącej w mojej sypialni. Zastanawiałem się jaka będzie jej reakcja na to, że znajduje się w obcym domu. Zastanawiałem się czy pamięta, cokolwiek z poprzedniego wieczoru. Zastanawiałem się także, jak będzie się czuła. Na wszelki wypadek z samego rana zaniosłem jej do sypialni szklankę wody i środki przeciwbólowe.
          Wspominając to, co wydarzyło się kilka godzin wcześniej nie mogłem poskładać myśli. Aleksandra wciąż powtarzała, że nie jest łatwa. Podkreślała, że nie pójdzie ze mną do łóżka, a tymczasem sama mnie pocałowała. Zaskoczyła mnie tym… Jednakże najdziwniejsze było to, że podczas tego niedługiego pocałunku poczułem się najbardziej wyjątkowym mężczyzną na świecie. Nigdy wcześniej nie poczułem czegoś takiego… Zacząłem zastanawiać się czy to, co było pomiędzy mną, a Celią było prawdziwe i naturalne.
          Spojrzałem przez okno, a moim oczom ukazało się bezchmurne błękitne niebo. Uśmiechnąłem się i zacząłem się zastanawiać nad tym, jak będzie wyglądała moja rozmowa z dziewczyną. Na pewno nie będzie ona należała do najłatwiejszych. Oczami wyobraźni widziałem już ten marszczący się ze złości nos Aleksandry. Siedziałem  tak pogrążony w myślach, że nawet nie usłyszałem, jak dziewczyna zeszła po schodach. Poczułem dopiero, gdy usiadła na barowym krzesełku obok mnie. 
– Dzień dobry – powiedziałem, zerkając na nią z ukradka.

          Patrzyła przed siebie. Wzrok miała utkwiony w to samo okno, co ja jeszcze kilka sekund wcześniej. 
– Chyba nie za dobry – westchnęła i dotknęła palcami swoich skroni.
          Nie chciałem tego po sobie pokazywać, ale zaskoczyła mnie. Myślałem, że pierwsze co zrobi po przebudzeniu to nakrzyczy na mnie i będzie chciała stąd jak najszybciej wyjść. 
– Za dużo alkoholu? – starałem się nie śmiać, ale wyglądała tak zabawnie.
– Nie. Nie bądź moją matką. Błagam – jęknęła.
          Uniosłem ręce w geście kapitulacji, na co ona nieznacznie się uśmiechnęła. Wzięła kubek stojący przede mną i upiła z niego spory łyk czarnej, gorzkiej kawy. Po wyrazie jej twarzy i nieco przymkniętych powiekach, domyśliłem się, że jest to ciecz, której dziewczyna pragnie najbardziej na świecie. 
– Zrobię ci własną – zaproponowałem i wstałem.
– Dziękuję – powiedziała, nie patrząc na mnie.
– Nie ma sprawy. To tylko kawa – zaśmiałem się i podszedłem do szafki, z której zamiar miałem wyjąć naczynie.
– Nie. Nie za to. Za to, że się mną zaopiekowałeś. 

          Wzrok podniosła dopiero, gdy wypowiedziała te słowa. Była zmieszana. Jej oczy były tak samo zdumiewające jak za pierwszym razem, kiedy się spotkaliśmy. Dopiero teraz zauważyłem, że nim zeszła na dół, pozbyła się resztki makijażu, znajdującej się na jej twarzy. I musiałem przyznać, że bez niego wyglądała równie obłędnie. 
– Nie masz za co dziękować. Nie mogłem zostawić cię samej nocą. Choć Sevilla wydaje się najbezpieczniejszym miejscem na ziemi i w niej roi się od szaleńców – powiedziałem poważnie, ale jednocześnie chciałem, żeby zabrzmiało to jak żart.
– Mimo wszystko bardzo ci dziękuję – uśmiechnęła się subtelnie.

– Nie ma za co – powiedziałem kompletnie zauroczony osobą siedzącą przede mną. To nie była ta sama Ola.
          Niepewnie spuściła głowę i zaczęła bawić się palcami. 
– Niewiele pamiętam z ostatniej nocy – powiedziała cicho. – Wydaje mi się, że do niczego nie doszło, ale… – popatrzyła na mnie – czy możesz to potwierdzić?
          Uśmiechnąłem się. Jeszcze nie widziałem jej w takim wydaniu. Nie zwlekając powiedziałem
– Nie, nic się nie wydarzyło – a zaraz potem opowiedziałem jej wszystko, co się wydarzyło po przekroczeniu progu mojego domu. Wspomniałem o wszystkim, prócz pocałunku. 
          Doszedłem do wniosku, że jest już wystarczająco zażenowana swoim zachowaniem w klubie i tym, że straciła głowę przy bądź co bądź obcym facecie. Uśmiechnąłem się do niej ciepło, co dopiero po chwili odwzajemniła. 

          Nasze spojrzenie znów stało się tak intensywne, że aż nieprzyzwoite. Ja jednak nie potrafiłem przerwać tej intensywności. Po kilkudziesięciu sekundach Ola spuściła wzrok i odchrząknęła. Spojrzała na mnie spod rzęs i z lekkim uśmiechem powiedziała: 
– Doczekam się tej kawy?
– Tak, pewnie – odwróciłem się na pięcie i zacząłem przygotowywać napój.

          Po kilku minutach szklanka z parującą zawartością stała przed dziewczyną. Moja kawa w tym czasie została wypita do ostatniej kropli. Kiedy zobaczyłem mój pusty kubek niemalże od razu spojrzałem na dziewczynę, która machinalnie się odezwała:
– No co? Mam ciężki dzień – zaśmiała się.
– To może zrobię jakieś śniadanie? Chociaż uprzedzam, nie jestem dobrym kucharzem.
– Jak pozwolisz mi wypić kawę, to zaraz potem chętnie coś przygotuję – uśmiechnęła się, odsuwając kubek od ust. – Masterchefem nie jestem, ale co nieco umiem.
– Okej – uśmiechnąłem się  zasiadłem na wcześniej zajmowane przeze mnie krzesełko.



          Ta dziewczyna jest niesamowita. Gotuje jak anioł… Wygląda jak anioł… Kiedy przygotowywała śniadanie wykonywała tak zwinne i zgrabne ruchy, że nie mogłem oderwać wzroku od jej ciała. Przyznam się, że na myśl przyszło mi również kilka nieprzyzwoitych myśli.
          W kuchni ze sobą współpracowaliśmy, Aleksandra rozporządzała, a ja podawałem jej wszystko, o co tylko poprosiła. Czułem się wtedy taki potrzebny. Czułem się dobrze.
          Kiedy siedzieliśmy przy stole i jedliśmy przygotowaną przez nią jajecznicę ze szczypiorkiem i grzanki,  poczułem, że chciałbym, aby właśnie tak wyglądały nasze poranki. 
– Na jak długo przyjechałaś do Hiszpanii? – zapytałem.
– Dwa tygodnie – odpowiedziała, nie odrywając wzroku od swojego talerza.

– Może po południu pokazałbym ci kilka ciekawych miejsc?
         Gwałtownie uniosła głowę ku górze, a jej oczy zrobiły się jeszcze większe. Wyglądała, jakbym ją poważnie zaskoczył tym pytaniem. 
– Oczywiście, jeśli nie chcesz, nie nalegam – dodałem pospiesznie.
– Nie, nie… Chodzi po prostu o to, że nie wiem czy to dobry pomysł – była zmieszana.

– Uważasz pokazanie ci kilku wartych uwagi miejsc złym pomysłem? – zaśmiałem się.
– Nie. To jest świetny pomysł, tylko… myślę, że to, żebyśmy tak wiele czasu spędzali razem nie jest dobrym pomysłem – sprostowała.
– Okay – westchnąłem i odłożyłem sztućce. – Dlaczego?
– Jeszcze wczoraj o tej porze nie mogliśmy na siebie patrzeć – powiedziała nieco ciszej.

– Poprawka – uniosłem wskazujący palec ku górze, a zaraz potem wycelowałem nim w nią. – To ty nie mogłaś na mnie patrzeć.
          Spojrzała na mnie lekko zaciskając powieki. Wtedy właśnie zrozumiałem, że tego mi brakowało. Brakowało mi przekomarzania się z nią. 
– No dobra, ale mimo wszystko nie uważam tego za dobry pomysł – jęknęła.
– No to może... O! Sama powiedziałaś, że się tobą zaopiekowałem, tak? – powiedziałem z nieco za dużą ekscytacją.
– No… tak… – odparła niepewnie, żując posiłek. 
– Zatem potraktuj to, jako swoistą formę rekompensaty, odwdzięczenia się, czy jak tylko zechcesz to nazwać – wyjaśniłem.
– A jeśli się nie zgodzę na taki układ? – zapytała patrząc na mnie z ukosa. Widziałem, że usilnie starała się zlikwidować mały uśmiech, który wdrapał jej się na twarz.
– Myślę, że nie masz innego wyjścia, jeśli nie chcesz wyjść na dziewczynę, której należy się wszystko, bez jakiegokolwiek wysiłku – puściłem do niej „oczko”.

           Zrozumiała. Zrozumiała moją aluzję do jej ostatnich słów odnośnie piłkarzy. Otworzyła usta, a wyraz jej twarzy dawał do zrozumienia, że jest oburzona. Myślę, że było to udawane oburzenie i przekonałem się o tym kilka chwil później, kiedy dziewczyna wybuchła śmiechem. 
– Szach-mat, Olka – powiedziała pod nosem.
– No to jak?
– Okay, ale tylko dziś.
– Tak ci się spodoba w moim towarzystwie, że będziesz błagała o więcej.
          Zaśmialiśmy się.
          Zauważyłem, że z każdą minutą Ola czuła się coraz lepiej i nie mam tutaj na myśli złego samopoczucia przez ilość alkoholu, jaką wczoraj spożyła, ale raczej to, jak czuła się moim towarzystwie. A widziałem, że czuje się coraz swobodniej.
          Odnaleźliśmy wspólny język i dopiero wówczas zrozumiałem, że tego chciałem. 
– Nie jesteś taka zła, wiesz? – powiedziałem, kiedy skończyłem posiłek. 
          Podniosła na mnie wzrok i spojrzała mi w oczy. 
– Naprawdę?
– Naprawdę.
– Rozczarowało cię to?
– Nie.
– Nie?
– Wręcz przeciwnie.
– Potraktować to jako komplement?

– Potraktować.
          Wypowiedziane przez nas kwestie były tak machinalne, ale jednocześnie naturalne, że aż przerażające. Mówiliśmy nie odrywając od siebie wzroku, ale jednocześnie mówiliśmy, jakby to były kwestie naszego życia. 
– To o której? – zapytała odrywając wzrok.
– To zależy od ciebie – odparłem.
– Muszę pojechać do hotelu i trochę się odświeżyć. Może być szesnasta?
– Przecież to jeszcze cztery godziny – zauważyłem.

– Muszę wrócić do żywych. Chyba nie chcesz się pokazać z tak wyglądającą dziewczyną?
          Pomyślałem, że z tą dziewczyną, mógłbym pokazać się wszędzie. Niezależnie od tego jakby wyglądała. Jednakże pozwoliłem sobie zostawić tę uwagę dla siebie.


          O szesnastej czekałem pod klubem, w którym spotkaliśmy się zeszłego wieczoru. Dziewczyny nigdzie nie było. To zabawne, ale zacząłem panikować, że może nie przyjść, a była przecież punkt szesnasta.
          Rozglądałem się to w prawo, to w lewo, ale nigdzie nie widziałem nadchodzącej brunetki. Po dziesięciu minutach postanowiłem wejść do środka klubu. Był pusty. Wyszedłem na zewnątrz, a jej nadal nie było.
          Pomyślałem, że może przyszła wówczas, gdy byłem wewnątrz lokalu i nie widząc mnie wróciła do hotelu.
          Tak, to nie było normalne. Zirytowałem się na siebie, że nie wziąłem od niej numeru telefonu. Mogłem to przecież zrobić. Tylko, jak ktoś nie potrafi odpowiednio używać mózgu, to nie dziwota. 
          Z westchnieniem bezsilności opadłem na ławkę obok. Patrząc na jej brązowe deseczki przypomniałem sobie dzisiejszą noc, kiedy to siedziała na niej taka radosna, pełna energii i procentów we krwi. Uśmiechnąłem się na to wspomnienie.
          Zacząłem również zastanawiać się, co dzieje się u Celii. Nie kontaktowała się ze mną od naszego ostatniego spotkania. Czy to dobrze? Czy ona już w ogóle o mnie nie pamięta? Nie, nie ubolewam nad tym ani tym bardziej nie żałuję, że kazałem jej zniknąć, ale bezustannie w głowie mam pytanie: czy można przestać kochać człowieka tak z dnia na dzień?
          Może to po prostu stopniowo się wypalało, a my tego nie zauważaliśmy? Czy powinienem mieć do niej żal, że znalazła pełnię szczęścia u boku innego mężczyzny? Czy mogę ją o to oskarżać? Przecież związek tworzą dwie osoby, nie tylko ona, nie tylko ja, ale my. Ona i ja. To znaczy… tworzyliśmy. Nie czułem wielkiego bólu… Nie czułem żalu… Czułem się źle, ale nie fatalnie. Czy to oznacza, że już jej nie kochałem? Czy to uczucie już się wypaliło? Pytanie tylko: kiedy? Kiedy ta miłość wyparowała niezauważona? 
          Z głębokiego rozmyślenia wyrwał mnie głos Aleksandry. 
– Przepraszam cię, nie mogłam przebić się taksówką przez korki. Ludzie dziś chyba oszaleli – powiedziała, opadając na miejsce obok mnie. 
          Popatrzyłem na nią. Na nosie miała okulary przeciwsłoneczne, usta muśnięte malinową szminką. Ubrana była w krótki top odsłaniający kawałek jej płaskiego brzucha, dżinsowe szorty i krótkie trampki. Przez ramię przewieszoną miała małą torebeczkę. Wyglądała uroczo. 
– Nie ma sprawy. Pięknie wyglądasz – nie potrafiłem pozostawić kwestii jej wyglądu bez komentarza.
– Dzięki, ty też wyglądasz dobrze – powiedziała, wskazując mój granatowy T-shirt i krótkie spodenki. – I wcale nie przypominasz tego wypielęgnowanego od stóp do głów piłkarza z ułożoną na żel fryzurą – zaśmiała się.
          Szach-mat.

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Hej Kochane!
Kolejny rozdział. :) 
Widziałam, że byłyście bardzo zdziwione zachowaniem Aleksandry w ostatnim rozdziale i już nie mogę się doczekać, jaka będzie Wasza opinia po tym skrawku. ^^ 
Czytałam, że wiele z Was spodziewała się krzyku i agresji... :) 

Co do odwiedzin na blogu... 
WOW! 
Wyświetlenia wzrosły niesamowicie! 
DZIĘKUJĘ WAM ZA TO! ♥
Podejrzewam, że to dzięki EURO i osiągnięciom naszych orzełków, więc im także dziękuję za "reklamę". :P 
A co do komentarzy... 
JEJ! 
DZIĘKUJĘ WAM SERDECZNIE! ♥
Dzięki Wam człowiekowi chce się pisać. ♥

Pewnie wiecie, ale i tak to napiszę. :P 
Grzesiu podpisał kontrakt z Paris Saint Germain i we Francji zostanie nieco dłużej niż tylko na EURO. ;)  Pozostanie tam (teoretycznie) przez kolejne 5 lat. :) 
Życzę mu dużo szczęścia, goli i mnóstwo radości! 


Ściskam Was mocno! :* 

28 komentarzy:

  1. No co ja mogę rzec? Pięknie to napisałaś. Jestem pod wrażeniem zarówno tego rozdziału, jak i całego opowiadania. Pisz dalej, bo ja już umieram z ciekawości, co będzie w następnym skrawku. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej czytam od niedawna i to dopiero mój drugi 'regularny' rozdział Ale jestem zakochana w tym opowiadaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku! ^^ Nawet nie wiesz, jak uradował mnie Twój komentarz! :D
      Zawsze bardzo miło czyta się anonimowe komentarze, bo wtedy człowiek wie, że tamta osoba przybyła na bloga sama z siebie, że nie wpadła pod naciskiem zaproszenia przez autora. :)
      Mam nadzieję, że podołam oczekiwaniom i do samego końca będzie Ci się to opowiadanie podobało. ^^ Mogę przysiąc, że dam z siebie wszystko! Serce, wątrobę i co tylko się da! ^^
      Ściskam gorąco! ♥

      Usuń
  3. Taka wiadomość o rozdziale z samego rana,uwielbiam :)
    Świetny rozdział kochana
    Olka jest po prostu genialna,raz robi tak a raz inaczej,na dodatek ten jej tekst o łatwości z poprzedniego rozdziału do czego na chwilę wrócę a potem pocałunek...wywołało to u mnie wielkiego banana na twarzy
    Widzę,że ich coś do siebie ciągnie
    Coś tajemniczego,jak magnez(kurde co ja gadam :D )
    Grzesiu w PSG - idealnie ! Zaczyna nam się tworzyć polska kolonia we Francji - Grzesiu w PSG,Glik w Monako,Rybus w Lyonie,prawdopodobnie Mączka w Nantes a Jędza w Bordeaux...perfekcyjnie :D
    Z niecierpliwością czekam na nn ❤
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Polacy zawładną Francją! :D
      Pojechali na EURO zostali na dłużej... Haha :D
      Dziękuję Ci za komentarz, Kochana! :*
      Ściskam! ♥

      Usuń
  4. Cześć ^^
    Podmieniłaś nam Aleksandrę czy co? A może tę starą porwali kosmici? Cokolwiek się z nią stało - niech nie wraca! :D Ta Ola jest zdecydowania lepsza niż ta, która była przedtem. Naprawdę miło się czytało, że w końcu Grześ i Ola mogą się dogadać, a nie jedno próbuje rozwinąć rozmowę, a drugie zapiera się rękami i nogami, i jeszcze jest wredne..
    Szczerzyłam się do ekranu przez cały rozdział, może szczęśliwy Grześ tak na mnie podziałał? Nie wiem sama, ale cieszę się, że zamiast rozmyślać non stop o Celii, stara się ogarnąć swoje życie na nowo i nie płacze za swoją byłą.
    PS. obserwuję Twojego bloga, ale i tak często wchodzę na niego, by zobaczyć, czy nie pojawiło sie nic nowego, bo może mój blogger zwariował... Czy już moge nazwać to uzależnieniem? :D
    Czekam na kolejny skrawek.
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D Nie wiem czy jest się od czego uzależnić. ;)
      Dziękuję za tak miłe słowa! ;*
      Ściskam! ♥

      Usuń
  5. Dwie twarze Oli haha :D tego się niespodziewałam :D wypielęgnowany od stóp do głów xD rozdział cudowny <3 Grzesiu taki kochamy <3. czekam na kolejny :)))

    A transfer do PSG to ubolewam nad tym, coś czuje, że to niewypali, ale żebym się myliła. Powodzenia Grzesiu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No! Takie rzeczy to aż chce się czytać! ;D Jak zobaczyłam zaproszenie rzuciłam w kąt mycie okien i musiałam się trochę odprężyć... Wiedziałam, że Twój rozdział mi w tym pomoże :D Ach... szkoda, że urwałaś w takim momencie, bo już się rozmarzyłam... :) Ciekawe jak im minie te wspólnie spędzone kilka godzin :) Miejmy nadzieję, że się nie pozabijają ;D
    Strasznie lubię tę parkę! Chociaż na początku Ola trochę mnie denerwowała... Nie wolno ludzi oceniać w końcu po okładce! A wypielęgnowany Grzesiu? Z włosami ułożonymi na żel podoba mi się równie bardzo co w dresie i na luzie! :)
    Rzeczywiście obstawiałam pod ostatnim rozdziałem krzyki i awanturę, ale taki rozwój wypadków podoba mi się 100 razy bardziej :)
    Pisz w takim razie szybko nast!

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Napiszę tylko tyle: to jest zaje***** Kochana!!! Czekam na kolejny.
    Buziaki.♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam! ;*
    Wiem, aż dziwne, że jestem tak szybko. xD hehe
    Oj, rany, rany... Powiem tak, że zazdroszczę Grzesiowi. Naprawdę. Myślałam, że znacznie gorzej przełknie rozstanie z Celią, że może nawet jakiś kac moralny się u niego pojawi po tej libacji z Olą, a tutaj... no, jakby na czysto wyszedł. :) To dobrze, bo jakby cierpiał, to nie byłoby wesoło, ale... kurde, zazdroszczę mu z jednej strony ;D hehe
    Ola zaczyna się powoli otwierać. Cóż, choć i tak mi się wydaje, że to takie jeszcze niepewne. No bo kto nadążył kiedykolwiek za kobietą? xD Wydaje mi się bowiem, że niebawem wróci ta niedostępna Aleksandra, która gardzi piłkarzami. xD No, ale czy mam rację? xD A to się zobaczy. :3 Bo... wróżką, to ja nie jestem też hehe :))
    Ciekawi mnie, jak rozwinie się ich relacja. Wydaje mi się, że Krycha straci zahamowania. Zakocha się, bo o zauroczeniu już tutaj można chyba powiedzieć. A Ola? Ona jest zraniona i to głęboko, tak tylko na moje oko... Więc tak trochę nie po drodze, ale... zobaczymy!
    Kocham! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. REWELACJA !! Super rozdział , cieszę się że Ola zaczęła się przekonywać do Grzesia ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć :D
    Gratuluję wyświetleń! Zasłużone w 100% :*
    Olka mnie kompletnie zaskoczyła! No ja serio się spodziewałam jakiś zgrzytów, agresji, kłótni, czegokolwiek w jej stylu, a tu zonk! I dobrze!
    Grzesiu przekonuje ją do siebie coraz bardziej i nie mogę się doczekać jak im minie ten spacer. Gdzieś wewnętrznie przeczuwam spotkanie z Celią. Obym się myliła :D
    Czekam niecierpliwie na kolejny :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem :)
    Aleksandra zaskoczyła, co do tego nie ma wątpliwości. Mam nadzieję, że już nic jej się nie odwidzi.. bo zdecydowanie lepiej ją widzieć w takim wydaniu.
    Grzesiu no cóż.. uważam, że dobrze zrobił nie mówiąc jej o pocałunku. Mogłaby uciec czy znów coś nabroić.
    A no i wydaje mi się, że na jednym spotkaniu i zwiedzaniu się nie skończy :)
    Gratuluję osiągnięć na blogu! W pełni zasłużone :))
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej słoneczko❤
    Jak tutaj cudnie imu ciebie, aż mi się japka cieszy :))
    Krystyna coraz częściej o niej myśli, czyżby pan Grzegorz się zauroczył :)))
    Piękne ❤
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  13. Heej :*
    No no, to jest po prostu mistrzostwo! Jak ja kocham, Twoje rozdziały *-*
    Ola i Grzesiu chyba nareszcie znaleźli wspólny język i bardzo mnie to cieszy, tyle czasu trzeba było na to czekać. Ale pan Krychowiak chyba się w naszej bohaterce, troszeczkę zauroczył, czyż nie?
    Powinnam czuć się zazdrosna :/ bo ON JEST MÓJ! Dobra, przeżyję (:
    Czekam!
    Buziaki :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem!
    Jejciu, kochana, i ty mi powiesz, że ja piszę lepiej od ciebie, nie żartuj nawet... Genialny rozdział! *.* Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo mi się podobał. Szczerze? Chyba jeden z lepszych, jeśli mogę sobie tutaj tak porównywać :) I wcale się nie dziwię, że podskoczyły ci wyświetlenia, bo na nie zasłużyłaś.
    Kurczę, Grzesiek nam się nieźle zauroczył, no teraz nie da się tego ukryć! Myśli jednak krążą tylko w jednym kierunku. Zobaczymy, co z tego wyniknie ciekawego. Powiem szczerze, że na razie jestem pod wrażeniem Oli. Zaskoczyła mnie dziewczyna.
    Czekam niecierpliwie na kolejne perełki spod twoich łapek ^^
    Buziaki :**
    PS. Co do Grześka, ale już tego prawdziwego, zasłużył chłopak na transfer. Jestem pewna, że w takim klubie jeszcze bardziej się rozwinie. Jak się porządnie gra, to futbolowe firmy same się upominają o najlepszych :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Już jestem !
    Nadrobiłam już poprzedni rozdział , więc teraz melduję się tutaj.
    Widać, że Krychowiak czuje w sobie jakąś pustkę po odejściu Celii, bo jednak każdy związek wybada od nas wielkiego zaangażowania, a wszystko co robi się wspólnie z tą osobą, później wraca wspomnieniach.
    Ale Grzesiu szybko się pocierasz, bo jego myśli do razy kierują się do Aleksandry, dla której coraz mocniej traci głowę. Teraz może Ola po tym co Grzesiek zrobił dla niej zmieni nastawienie, na to chyba wszystko wskazuje, ale jednak dalej utrzymuje pomiędzy nimi dystans. Cieszę się, że zdecydowała się na to „poznawanie miasta” Jestem ciekawa co z tego wyniknie. Czekam kochana na następny, dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej :-)
    Szczerze, nie mam pojęcia co siedzi w głowie Olki. Miałam ją za zupełnie inną osobę, ale ten rozdział i poprzedni też, zaburzyły mi jej obraz. Zaczynam się przyzwyczajać do takiej Aleksandry, ale muszę uważać w takim razie, bo nagle co może się zmienić. Myślałam, że dziewczyna nie przyjdzie na to spotkanie z Grzegorzem, a jednak się pojawiła. Skoro ma takie niezbyt dobre mniemanie o piłkarzach w ogóle (co na pewno ma jakiś związek z jej przeszłością), to dlaczego decyduje się na jakąś bliższą znajomość z Grzesiem? Czyżby miała w tym jakiś cel?
    Kombinuję, ale jakoś trudno uwierzyć mi w dobre intencje Olki po tym, jak nam ją pokazałaś na samym początku.
    Obym została jednak pozytywnie zaskoczona :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej!
    Dawno mnie tu nie było, za co ogromnie przepraszam. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. To i także to, że ten komentarz długością powalał nie będzie.
    Napisze ogólnikowo - genialny rozdział! ❤
    Z niecierpliwością czekam na kolejne i weny życzę.
    Ściskam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak zawsze wciągający:-). Zapraszam do siebie laczynasmilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytałam wszystkie rozdziały za jednym podejściem wczoraj wieczorem (dziesiąty właśnie teraz), ale mój móżdżek odmówił współpracy w pisaniu komentarza, a więc nadrabiam to teraz, bo zwyczajnie wypada to zrobić :)
    Historia jest bardzo ciekawa. Nie zdradzasz wszystkiego od razu, nie wykładasz tego w pierwszym rozdziale czy prologu, czym zachęcasz do dalszego zagłębiania się w treść.
    Ciekawi mnie postać Oli, z początku przypuszczałam, że może jest jakąś.. nadętą, wywyższającą się (?) - ciężko dobrać mi odpowiednie słowo, a to nadal nie te określenia. Z czasem jednak zaczęłam doszukiwać się powodów, dla których tak a nie inaczej zachowywała się w trakcie wszystkich spotkań (przypadkowych czy też nie) z Grzegorzem. Nadal jej nie rozgryzłam, aczkolwiek to sprawia, że mam ochotę na więcej i więcej!
    Piszesz cudownie. Nie wiem, co więcej mogłabym powiedzieć, więc dodam jeszcze: zostaję. :)
    Udanej niedzieli, kochana!

    OdpowiedzUsuń
  20. Hejka, jestem i komentuje ! ;)
    Na prawdę myślałam,że Olka będzie nieźle wkurzona,zła,ale nie tyle że na Grzesia tylko na siebie,że na to wszystko pozwoliła. Ale jednak jak to Krycha powiedział, nie jest taka zła :D
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestem! Nadrobił dwa rozdziały!
    Ty nawet nie wiesz jakiego miałam banana na ustach czytając to.
    Muszę Co podziękować gdyż od kilki dni mam dno smutku? Żalu? Sama nie wiem czego. Moze cos ze mną jest nie tak, albo po prostu mam dni kiedy mam ochote tylko płakać.
    Dzięki tobie na mojej twarzy wreszcie pojawił się uśmiech. Ciesze się, że Ola już lepiej dogaduje się z Grzesiem.
    Liczę, że wpadniesz też do mnie.
    Buziaki dla Ciebie i dziękuje Ci za poprawę mojego zdołowanego nastroju♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, cała przyjemność po mojej stronie! ♥
      Dziękuję za tak ciepłe słowa! :)
      Oczywiście, że do Cibie wpadnę. ^^ Muszę tylko znaleźć chwilkę czasu. ;*
      SCISKAM! ♥

      Usuń
  22. Cudowny rozdział :*
    I w sumie podoba mi się taki tok wydarzeń, bez złości, niepotrzebnych niesnasek ;)
    Weny ❤️

    OdpowiedzUsuń
  23. Zapraszam laczynasmilosc.blogspot.com. I z niecierpliwoscia czekam na nowość u ciebie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. wow, chyba Aleksandra nam się tu zmienia..:D ale to dobrze! powolutku i do celu, Grzesiek, pamiętaj! Celia nie była Ciebie godna
    według mnie Ola skrywa jakąś tajemnicę i niemiłą przeszłość ze sportowcem, a dokładniej piłkarzem, skoro ma wyrobione o nim takie zdanie... Nie wiem, to moje spostrzeżenie :P
    czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń