czwartek, 24 marca 2016

Zachmurzenie

          Przerwę przed sezonem wykorzystałem na relaks. Ze słonecznej i upalnej Sevilli wróciłem do polskiego Mrzeżyna. To miejsce jest dla mnie świętością. Tutaj się wychowałem i tutaj mam moich najbliższych. Bardzo ucieszyłem się, kiedy mama zaproponowała, bym przyjechał do domu.
          Wiem, że brakuje jej mnie na co dzień. Opuściłem dom jako szesnastolatek. Telefony, kartki i listy nie zastępowały jej mojego braku, więc gdy zadzwoniła do mnie, zapraszając mnie i Celię do domu, bez wahania się zgodziłem. 
          Oczywiście moja dziewczyna nie miała na to czasu przez ciągłe sesje i pokazy, dlatego postanowiłem przyjechać sam.
          Jak co ranek biegałem po pobliskiej plaży. Było kilka minut po siódmej. Nie, nie byłem rannym ptaszkiem, wolałem sobie pospać, ale bez ciężkiej pracy nawet talent nie pomoże, prawda?
          Byłem w połowie trasy, gdy zobaczyłem leżącą na piasku postać. Nie ruszała się. Zainteresowałem się nią. Przez myśl przeszło mi, że może być martwa. Podbiegłem bliżej.
          Tym kimś okazała się dziewczyna. Była blada. Miała ciemne włosy, gęste rzęsy, malinowe usta i piękne, kształtne policzki. Była naprawdę urokliwa.

Ukląkłem przed nią i sprawdziłem puls. Oddychała, więc zacząłem potrząsać jej ramionami. Nie reagowała.
– Proszę pani! Halo! Słyszy mnie pani? – klepałem ją po policzku.

          Skrzywiła się, a po chwili jej powieki uniosły się ku górze.
          Wyglądała na zdezorientowaną. Rozglądała się dookoła. Miała pusty wzrok. Trzymała się za głowę, a jej spojrzenie robiło się coraz bardziej spanikowane.
– Wszystko w porządku? – zapytałem. – Dobrze się pani czuje? Zadzwonić po pomoc?
          Na słowo „pomoc” gwałtownie podniosła głowę i po raz pierwszy na mnie spojrzała. Miała duże, piękne szare oczy. Spojrzenie sprawiało, że mimo pogniecionego ubrania i potarganych włosów, wyglądała jak gwiazda filmowa.
– Co? Nie! Odczep się! – uniosła głos. Był barwny i melodyjny.
– Chciałem ci tylko pomóc – powiedziałem w swojej obronie.
– Pomogę sobie sama –  warknęła i zaczęła się podnosić.
          Podnosiła się z ziemi, ale chwilę potem ponownie upadła na piasek. Kiedy ponowiła próbę, chwyciłem ją za łokieć i podciągnąłem na nogi. Spojrzała na mnie morderczym spojrzeniem.
– Zostaw mnie! – krzyknęła mi w twarz i chwiejnym, ale zarazem pospiesznym krokiem odeszła przed siebie. 

~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej Kochane! :* 
Zjawiam się tutaj z nowym pomysłem. :) 
Jak widzicie - głównym bohaterem jest Grzesiu Krychowiak.
Pomysł na to opowiadanie wpadł mi do głowy dość dawno. Miałam zamiar opublikować tę historię dopiero, gdy zakończę Atak wspomnień jednakże wczorajszy mecz reprezentacji Polski, na którym miałam zaszczyt być, sprawił, że naszła mnie chęć na opublikowanie prologu już teraz. :) 
Tak, więc przed Wami - ZACHMURZENIE! :) 
Życzę miłej lektury! ♥

PS. Rozdział pierwszy ukaże się dopiero po zakończeniu historii  Michaela. ;)
+ Jeżeli któraś z Was chciałaby być informowana o nowych rozdziałach, zapraszam do zkaładki "Informowani"  ;)