piątek, 26 sierpnia 2016

Skrawek siedemnasty

          Nocą nie spałem prawie w ogóle. Wciąż w głowie miałem fragmenty książki, której podstaw łudząco przypominały moją znajomość z Aleksandrą. Czy to możliwe, że mnie wykorzystała? A może pod wpływem naszej znajomości coś natchnęło ją do napisania podobnej historii? Zastanawiałem się co jeszcze, prócz naszej znajomości było prawdą w tej powieści... 
          Kiedy zegar wybił siódmą rano nie mogłem już wytrzymać w łóżku. Wskoczyłem w dres i udałem się na przebieżkę po plaży.
          Gdy wybiegłem na dwór, owiało mnie lodowate powietrze, a z moich ust wydobył się obłoczek pary. Wykonując przed domem krótką, ale intensywną rozgrzewkę i rozciąganie ruszyłem w kierunku morza.
          W mojej głowie wciąż kotłowały się myśli odnośnie Aleksandry. Byłem tak zamyślony, że nie zauważyłem biegacza, pędzącego w moim kierunku. Zderzyliśmy się boleśnie i upadliśmy na odśnieżony chodnik. 
– Przepraszam, zamyśliłem się – powiedziałem szybko.
– Grzesiu? – usłyszałem, a kiedy spojrzałem na nieznajomego biegacza, okazało się, że nie jest nim a nią i wcale nie jest nieznajoma.
– Julka? – zdziwiłem się.
– Cześć! – wyraźnie się ucieszyła.
          Otrzepała dłonie odziane w rękawiczki i dźwignęła się na nogi, otrzepując ciemne dresowe spodnie od śniegu. Popatrzyłem na nią, a chwilę później sam podniosłem się na nogi. 
– Przyjechałeś do domu na święta? – spytała, kiedy doprowadziła się do ładu.
– Tak – odpowiedziałem cicho.
– Co powiesz na gorącą czekoladę? – spytała. – W naszej kawiarence? – kusiła.
– Nie wiem… Przepraszam, nie mam nastroju – westchnąłem.
– No przecież wiem – powiedziała lekko się uśmiechając. – Myślisz, że pozwolę ci tak po prostu odejść? Musisz mi opowiedzieć co cię trapi. Na pewno ci ulży. No dalej, Grzesiek! 
          Przestąpiłem z nogi na nogę. Naciągnąłem czapkę na uszy i rozejrzałem się dookoła. Tak naprawdę w ogóle nie interesowało mnie, co znajduje się w okolicy albo jak ona obecnie wygląda. Przedłużałem moment mojej odpowiedzi maksymalnie. Miałem nadzieję, że Julia odpuści i oboje rozejdziemy się w swoje strony. 
– Kryśka! – zdenerwowała się. – Nie znoszę sprzeciwy – chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w kierunku kawiarni.
– Julia, przepraszam cię, ale nie mam ochoty na plotkowanie – westchnąłem i stanąłem.
– Przestań marudzić i chodź – jęknęła, ciągnąc mnie z całej siły za obie ręce. 
          Skapitulowałem i nie ukrywając westchnienia irytacji poczłapałem za energiczną przyjaciółką. Patrząc jak promienieje, zastanawiałem się jak może być tak szczęśliwa i radosna. Przecież życie jest takie ciężkie…
          W kawiarence było niewiele ludzi. W rogu siedział jakiś nastolatek, pod oknem dwoje emerytów, a przy kominku siedziała kobieta czytająca gazetę, pijąca kawę i jedząca ciepłą jeszcze drożdżówkę.  
          Siedliśmy w ustronnym miejscu. Julka wstała, podeszła do lady, zamówiła dla nas kawy i wróciła do stolika. Rozpłaszczyła się, a kurtkę przewiesiła przez oparcie swojego krzesła. 
– Rozbierz się, zgrzejesz się i będziesz chory – powiedziała łagodnie.
– Nie, nie zabawię tutaj długo – powiedziałem krótko.
          Zauważyłem, że Julia poczuła się urażona. Spuściła głowę i przełknęła ślinę. 
– Przepraszam – jęknąłem, ukrywając twarz w dłoniach. Zachowywałem się jak totalny kretyn.
– Co cię trapi, Grzesiu? To nadal te problemy z Celią, o których wspominałeś mi, kiedy widzieliśmy się ostatni raz?
– Nie… Z Celią rozstaliśmy się jeszcze latem – wyznałem.
– Och… Chciałabym powiedzieć, że mi przykro, ale widziałam ostatnio, że czułeś się przytłoczonym tym związkiem, więc chyba zostawię to bez komentarza. Ale pozwól, że zapytam… Co się stało?
          Młoda kelnerka podeszła do nas z tacą, postawiła przed nami dwie czarne kawy i ciepłe, świeże drożdżówki, po czym odeszła. Popatrzyłem najpierw na słodką bułeczkę, a potem na Julkę.
– Jedz, jedz – zaśmiała się. – Albo nie! Najpierw odpowiedz mi na moje pytanie.
– Cóż… kiedy wróciłem do Sevilli zastałem ją w naszym domu z jej fotografem – powiedziałem chwytając uszko filiżanki.
– Nie mów, że zrobiłeś jej o to awanturę. Może to tylko przyjaciel, ja też czasem spotykam się z moimi znajomymi u mnie w domu. Karol nie robi mi z tego powodu jakichś wyrzutów – mówiła.
– Zastałem ją z nim w naszym domu, w naszym łóżku – powiedziałem spokojnie, a potem uniosłem filiżankę do ust.
          Jej mina była wtedy tak zabawna jak chyba jeszcze nigdy. Gdyby było to możliwe gałki oczne wyleciałyby jej z oczodołów. Zachciało mi się śmiać, ale się powstrzymałem. 
– I nie zrobiłem jej awantury. Wyszedłem z domu, ale nim to zrobiłem powiedziałem, że ma się z niego wynosić – powiedziałem rzeczowym tonem.
– Zareagowałeś na to tak spokojnie?! – zdziwiła się.
– Wiesz… Od naszej rozmowy dużo myślałem o Celii i… Muszę przyznać, że nie czułem nic z rzeczy, o których mi opowiadałaś. Kiedy mówiłaś, że jesteś szczęśliwa z Karolem, że oświadczył ci się w tak romantyczny sposób… Poczułem, że ja nie mam chęci na takie eskapady. Właściwie nie, źle to ująłem. Miałem ochotę, ale nie z Cellią.
– Rozumiem. Ale to nie jest chyba powód twojego złego nastroju, co? Opowiadasz o tym tak beznamiętnie
– To prawda. Jakiś czas po tym, jak kazałem jej się wynosić, spotkaliśmy się. Muszę przyznać, że nie miałem do niej żalu. Może o to, że mnie oszukiwała, ale na pewno nie miałem żalu, że była szczęśliwa. Nasze ognisko chyba już wtedy było wypalone – powiedziałem. – W moim życiu pojawiła się nowa kobieta… Kobieta, która namieszała mi w głowie i… chyba niejako mnie wykorzystała.
– Grzesiu, ileż się u ciebie dzieje. Chcesz o tym porozmawiać, chętnie cię wysłucham, a widzę, że rozmowa dobrze na ciebie robi – uśmiechnęła się lekko i pogładziła moją dłoń.
– Jeśli masz dużo czasu…
– Nigdzie się nie wybieram – uśmiechnęła się szerzej i ścisnęła moją rękę.
          Trzymając dziewczynę mocno za rękę opowiadałem jej o wszystkim, co wydarzyło się między mną i Olą. Jej oczy raz się rozszerzały, a raz malały. Słuchała mnie i przeżywała wszystko razem ze mną. Cieszyłem się, że jest tak empatyczna. To właśnie z nią zawsze lubiłem rozmawiać. Zawsze wysłuchiwała mnie do końca i nigdy nie oceniała moich czynów. Zawsze doradzała, ale nigdy nie oceniała. Za to ją kochałem. I nadal kocham.
         Gdy skończyłem mój wywód dziewczyna milczała. 
– I co? – odezwałem się, kiedy Julia wciąż siedziała cicho.
– Wybacz… Nie wiem, co powiedzieć – westchnęła. – Przykro mi. Myślisz, że nie czuła do ciebie nic, a że po prostu stałeś się przedmiotem jej machlojek?
– Zależy co masz na myśli mówiąc „machlojki” – powiedziałem, pijąc kawę. – Jeśli książkę to tak. Chyba tak.
– A może… może ona coś do ciebie czuje? Grzegorz, życie chyba cię nauczyło, że nie powinieneś oceniać ludzi przez to, co zrobili albo czego nie zrobili, prawda?
          Uśmiechnąłem się pod nosem. Właśnie to jest to o czym mówiłem. Julia jest Aniołem. Wspaniała kobieta, która nikogo nie ocenia pochopnie. 
– Tylko dlaczego sprzedała naszą historię? – zapytałem z żalem.
– A czy ktokolwiek wie, że opowiada ona o Grzegorzu Krychowiaku i Aleksandrze Lis? Czy cokolwiek co znajduje się na kartach tej powieści zdradza, że ty to Gabriel, a Anna to Aleksandra? – Niby nie..
–Właśnie – przerwała mi. – Dlatego nie oceniaj sytuacji w ciemno. Porozmawiaj z nią. Sam mówiłeś, że dziś jest spotkanie autorskie. Spotkaj się z nią. Porozmawiaj. Niech wszystko ci wyjaśni. Nie możesz patrzeć na tę całą sytuację tylko ze swojej perspektywy. 
          Westchnąłem.
          Wiedziałem, że ma rację. Wiedziałem, że powinienem z nią porozmawiać. Poczułem się winny, że już osądziłem Aleksandrę. To pewnie skutek tych nocnych rozważań i nieprzespanej nocy. Kiedy człowiek gorączkowo nad czymś rozmyśla, traci obiektywizm. 
– Dziękuję – powiedziałem, patrząc jej głęboko w oczy. – Dziękuję ci, Julka. Masz rację. Muszę z nią porozmawiać – powiedziałem, podnosząc się z krzesła.
– Cieszę się, że mogłam ci w jakiś sposób pomóc – podniosła się z miejsca.
          Podszedłem do niej i mocną ją przytuliłem. Trwaliśmy tak dłuższą chwilę. Uśmiechnąłem się w duchu. Byłem wdzięczny Bogu, że zesłał ją na moją drogę. Że wprowadził ją do mojego życia. A zwłaszcza dziś. Ucałowałem ją w policzek, podszedłem do lady, zapłaciłem za nasze zamówienie i wyszedłem.


          Kiedy wszedłem na podwórko zza chmur wyłoniło się słońce. Rzuciło piękną poświatę na ogród. Niebo wyglądało jak w filmach, więc bez zbędnego zastanawiania się opadłem na ziemię i zanurzyłem się w zimnym śniegu. Uniosłem ręce ponad głowę i zacząłem tworzyć śnieżnego orła. 
          Jako dzieciak zawsze wyczekiwałem śniegu, by móc się w nim pobawić, jednakże znacznie bardziej niż lepienie bałwanów interesowały mnie śniegowe orły. Teraz grając w reprezentacji mogę śmiało nazwać się polskim orłem.
          Wlepiłem wzrok w niebo. Sprawiło, że z mojej głowy ulotniły się wszelkie myśli. Wpatrywałem się w obłoczki. Każdy był inny. Lubiłem doszukiwać się w nich jakichś kształtów. Znalazłem motyla, sępa, coś na kształt krzesła i… serce.
          Wtedy myśli o Aleksandrze powróciły. Przełknąłem głośno ślinę. Wiedziałem, że muszę się z nią skonfrontować, by móc wysnuć jakieś wnioski, ale bałem się, że znów mi ucieknie. Jest przecież specjalistką w tej dziedzinie…
          Leżałem na śniegu bardzo długo. Wizualizowałem nasze spotkanie. Układałem sobie wszystkie możliwe scenariusze. Te dobre, ale i te złe. Nie wiem jak dużo czas upłynęło, ale gdyby nie mama, która wybiegła z domu z krzykiem, chyba leżałbym w tym śniegu do momentu, aż moje ciało przypominałoby jeden wielki sopel lodu. 
– Jesteś chyba niepoważny – powiedziała rodzicielka podając mi kubek gorącej herbaty.
          Popatrzyłem na nią przepraszająco i wzruszyłem ramionami. Miała rację. Byłem przemoknięty i przemarznięty. Kiedy tylko wszedłem do domu, kazała mi iść pod gorący prysznic i włożyć ciepłe skarpety. Uśmiechnąłem się do niej, bo kto inny zająłby się mną tak dobrze jak nie moja mama? Poczułem się jak ten kilkuletni chłopiec, którego zawsze ganiła za to, że przesiaduje pół dnia na mrozie. 
– Przepraszam, mamuś – powiedziałem i pocałowałem ją w policzek. – Masz rację, zachowałem się jak dzieciak, ale wiesz co? Warto było, bo teraz po tylu latach znów poczułem się jak mały chłopiec – przyznałem i po chwili wspiąłem się po schodach na górę. 
          Mama pokiwała przecząco głową, ale się uśmiechnęła i odprowadziła mnie wzrokiem po schodach. 
– Na stoliku obok łóżka masz herbatę. Wypij ją do dna i idź się połóż. Musisz się wygrzać. W innym razie będziesz chory.
          Byłem szczęściarzem mając tak wspaniałą kobietę u boku. Wiedziałem, że moja mama była, jest i będzie kobietą, która bezwarunkowo mnie kocha. Ja kochałem ją w ten sam sposób.


          Tak, jak kazała mi rodzicielka położyłem się zaraz po tym, jak wypiłem herbatę. Kiedy przyłożyłem głowę do poduszki niemal od razu odpłynąłem do krain Morfeusza. Nieprzespana noc zrobiła swoje. 
          Kiedy otworzyłem oczy była szesnasta siedem. Miałem szczęście, gdybym obudził się później, mógłbym nie zdążyć na spotkanie, o którym tak wiele myślałem.
          Wyskoczyłem z łóżka, włożyłem ciemne spodnie, jasny T-shirt i powędrowałem do łazienki. Ułożyłem włosy na żel i umyłem zęby. Nie zapomniałem również o skropieniu się perfumom najlepszą wodą, jaką posiadałem i którą bardzo lubiłem. Chciałem wyglądać nieskazitelnie.
          Opuściłem łazienkę, włożyłem kurtkę oraz buty i wyszedłem z domu, nie odpowiadając na pytania rodziców dokąd wychodzę. Powiedziałem im tylko, że nie wiem kiedy wrócę. Być może nie powinienem się tak zachowywać, ale naprawdę nie miałem ochoty na zbędne przesłuchiwania. Miałem wrażenie, że odkąd się wyprowadziłem rodzice chcą wiedzieć o mnie więcej, niż jest to im potrzebne.
           O szesnastej pięćdziesiąt dwie stanąłem przed drzwiami księgarni. Było w niej dość dużo osób.  Wziąłem głęboki oddech i pchnąłem drzwi. 
          Kilka par oczu zwróciło się w moim kierunku. Uśmiechnąłem się delikatnie i podszedłem do wieszaka na kurtki. Było jeszcze kilka wolnych miejsc, więc odwiesiłem okrycie wierzchnie i zająłem miejsce w kącie. Nie chciałem, żeby Aleksandra od razu mnie zobaczyła. Chciałem wtopić się w tłum.
          Z sekundy na sekundę mój oddech przyspieszał. Bawiłem się swoimi dłońmi. Chwilami chciało mi się z siebie spać, ponieważ zachowywałem się jak małolat. Wahałem się czy dobrze robię. Doszedłem do wniosku, że tylko się wygłupię i że Aleksandra pewnie nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Dopuszczałem również do siebie myśl, że może poprosić ochronę czy kogoś w tym rodzaju, by wyrzucili mnie z lokalu na zbity pysk.  Chciałem wstać, by opuścić pomieszczenie, ale w tamtym momencie rozbrzmiały oklaski. Obejrzałem się do tyłu i zobaczyłem ją.
          Wyszła z zaplecza księgarni. Słysząc aplauz lekko się uśmiechnęła. Włosy miała lekko podkręcone, jej twarz zdobił delikatny makijaż. Ubrana była  w białą, dopasowaną sukienkę, czarną kolię i czarne szpili. Wyglądała olśniewająco.
          Poczułem to znajome ciepło w brzuchu. 
          Konferansjerka przywitała Aleksandrę, opowiedział o niej kilka słów, których dowiedziałem się już wcześniej i przeszła do zadawania pytań. Pytała o to czy napisanie książki było kiedykolwiek w jej planach i podobne. Aleksandra odpowiadała, czasami rzucała żartami. Była naprawdę fantastyczna. Praktycznie nie mogłem skupić się na tym, co mówiła. Wciąż wpatrywałem się w jej usta podkreślone malinową szminką. Były tak samo piękne, jak ona.
          Po kilkudziesięciu minutowej rozmowie między konferansjerką, a Aleksandrą nadszedł czas na pytania od czytelników. Rudowłosa prowadząca powiedziała, że w sumie można zadać pięć pytań. Każdy komu coś wpadło do głowy podnosił rękę i wskazany przez Olę pytał. Padały pytania o bohaterów, ekranizację, czas tworzenia książki oraz o ulubione czytadła autorki.
          Gdy nadszedł czas na zadanie ostatniego pytania nie wytrzymałem. Podniosłem się z krzesła i powiedziałem: 
– Czy historia ukazana w pani książce wydarzyła się naprawdę?
          Wszystkie głowy skierowały się w moją stronę. Aleksandra wytrzeszczyła oczy i momentalnie pobladła. Przełknęła głośno ślinę. Wyglądała, jakby zobaczyła ducha.

☆☆☆☆☆☆☆☆ 
Cześć i czołem! :) 
Co sądzicie o tymże skrawku? 
Podoba się czy jesteście zawiedzione? 
Jestem ciekawa Waszych opinii. ♥ 

Co do komentarzy pod poprzednim rozdziałem (za które bardzo, bardzo Wam dziękuję ♥), okazało się, że wiele z Was zirytowało zachowanie Aleksandry. Co myślicie o tym, co powiedziała Grzesiowi Julka? Powinien ją osądzać nie znając jej racji w tym wszystkim?  :) 

Teraz mam kolejną prośbę... (Wiem, dużo ich ostatnio mam... :() 
Na dole bloga pojawiła się ankieta (JUŻ OSTATNIA! OBIECUJĘ!). 
Byłabym wdzięczna, gdyby każdy z Was wziął w niej udział. :) 
Chciałabym wiedzieć ilu Was tutaj jest, moje Skarny. ♥
No i jeszcze jedna rzecz. Na mojej podstronie ukazała się drobna informacja. Fajnie by było, gdybyście się z nią zapoznały. → KLIK

To chyba na dziś tyle. :) 
Ściskam mocno! ♥ 

PS. Nie odniosłam się jeszcze do Rio! :O Jak mogłam! >.< 
Jestem mega dumna z naszych olimpijczyków. Z każdego! Niezależnie od jaki kolor zdobi ich medal ani od tego, czy w ogóle takowy medal posiadają. Każdy z naszych sportowców dał z siebie maxa i nie możemy zrobić nic innego, jak tylko im podziękować. ♥ Nie ma sensu na krytykę... Taka impreza to naprawdę wielkie wydarzenie i udział w niej biorą sami najlepsi. :) 
Oczywiście są pewne kontrowersje typu. babochłopy (co mnie niesamowicie wkurza!!!), nieodpowiednio wyszkoleni sędziowie (bo czasami patrząc na ich decyzje miałam wrażenie, że są to sędziowie wyciągnięci z ulicy...) i inne, ale myślę, że teraz nie ma się co nad tym roztrząsać. Doceniajmy naszych sportowców, cieszmy się z ich udziału w tych igrzyskach, a także z ich osiągnięć. 
Dla mnie każdy z nich jest ZŁOTYM MEDALISTĄ. ♥ 

24 komentarze:

  1. Kochana ten rozdział bardzo mi się podoba. Sądzę,że reakcja Aleksandry jest normalna... ja na jej miejscu zareagowałabym tak samo. Co do rozmowy Julii i Grzegorza ... sądzę, że dziewczyna miała wpływ na piłkarza. Mam nadzieję,że Krychowiak zaliczy happy end. Prawda?
    Co do informacji ... rozumiem Cię. Ja sama mam już liceum za sobą i wiem jak to jest. Wos i historia jest trudnym połączeniem, dodatkowo angielski i polski, szacun kochana.
    Trzymam kciuki za Ciebie. Rozumiem i mam nadzieję,że znajdziesz czas na pisanie rozdziałów nawet co dwa tygodnie.

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No jasne, że się podoba! I wcale się nie dziwię, że Aleksandra wyglądała, jakby zobaczyła ducha - ja też bym tak wyglądała!
    Nie wiem, czy Grześ powinien ją osądzać, ale faktycznie ma prawo czuć się urażony, a może i nawet wykorzystany - bo jakby nie było to ich historia...
    No nic, uciekam i czekam na kolejny skrawek. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta końcówka! Najlepsza! Jesteś wielka. Z niecierpliwością czekam na kolejny skrawek i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię takiego Grześka, który lubi czasem wrócić do czasów dzieciństwa, powygłupiać się w śniegu czy popatrzeć w chmury i odgadywać, jakie kształty tworzą.
    Myślę, że to spotkanie z Julką było mu potrzebne i chyba trochę mu pomogło. Dobrze jest mieć taką osobę, przed którą zawsze można się wygadać. Czasem, gdy powie się coś na głos, to staje się mniej straszne i.. problematyczne, niż wcześniej nam się wydawało.
    Dobre pytanie zadał Grzesiek na spotkaniu autorskim Oli. Jestem ciekawa jej reakcji i przede wszystkim odpowiedzi. Mam nadzieję, że nie odpowie jakoś wymijająco. Tylko... Jeśli wszystko, co napisała w książce jest prawdą... To też nie byłoby dobre.
    Czekam na kolejny skrawek.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze?
    Nie wiem, co ona odpowie Grześkowi.
    Poza tym miodzio.
    Czekam na następny.
    Buziaczki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow... idealny rozdział <3
    Idylla połączona z problemami :3
    Szczerze Ci powiem, że mimo naszej sierpniowej, letniej pogody moim nagłym marzeniem stało się zrobienie takiego Orła :D
    Grzesiu dał o sobie znać że jest na spotkaniu z wysokiego C, jakby to było wejście smoka. Coś pięknego :D
    Ciekawi mnie odpowiedź naszej pani autor :D
    Czekam na kolejny <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Olka powinna dostać pożądną bure od Krychowiaka! Dobrze jej tak... ciekawe co odpowie hmmm... jeśli powie NIE to będzie kłamstwo... no nie wiem co o tym wszystkim myśleć... mam mętlik :-/ Pisz szybko nast :) co do Julii... taka przyjaciółka to skarb :)

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że Julka z Grzesiem pogadała ;) Spotkał odpowiednią osobę w odpowiednim czasie, bo jak się ma problemy to najlepiej pogadać z kimś kto Cię wysłucha ;)
    Ciekawa jestem co Ola mu odpowie :D
    Wyobrażam sobie jej zaskoczenie na widok Grzegorza :D
    Czekam na kolejny :*
    Buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  9. O ja *.*
    Jakie piękne ❤
    Nasza Olcia się zdziwiła obecnością Grześka :) może obojgu wyjdzie to na dobre i w końcu porozmawiają :))
    Przecudowne ❤❤❤❤
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki :****

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem :)
    Cieszę się, że doszło do spotkania.. może teraz oboje, w pewnym stopniu zmuszeni sytuacją, porozmawiają? Bo kurczę.. długo uciekać nie można. Z tego nic dobrego nie wychodzi. Takie sprawy najlepiej wyjaśniać od razu. Ale ciekawi mnie też jak zareaguje Aleksandra.. bo jednak chyba nie spodziewała się Grześka w tej księgarni. No i czy rzeczywiście opisania historia wydarzyła się naprawdę?
    Oj Kochana, daj nam szybko kolejny rozdział, bo chyba nie wytrzymam.. :D
    Rozdziały co dwa tygodnie? Spokojnie, mnie pasuje :)
    Na pewno będę wpadać! :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Zakończyłaś w najmniej odpowiednim momencie XD
    Ciekawe jak zareaguje Ola na to spotkanie z Krychą
    Mam nadzieję, że teraz nie ucieknie, że ją zatrzyma :)
    Rozdział cudowny <3
    Czekam na kolejny;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Kochana.
    Na wstępie zaznaczę, że jestem oczarowana tym i poprzednim rozdziałem.
    Niestety z braku czasu poprzedni rozdział przeczytałam dopiero dziś.
    Szczerze nie dziwię się Grzegorzowi, mógł poczuć się źle z tym, że został niejako opisany w książce bez jego zgody.
    Nurtuje mnie pytanie,czy Aleksandra jest w ciąży? Przecie jasno nam tego Grzesiu nie powiedział.
    Zastanawia mnie co odpowie Ola...
    Dlaczego skończyłaś w tym momencie?
    Czekam na kolejny.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem!
    Kochana, rozdział cudowny, jak zwykle. Czy ja u ciebie znajdę choćby jedną rzecz, na którą mogę ponarzekać? :D
    W sumie, jakby na to nie patrzeć, to dobrze, że doszło do ich spotkania. Muszą to jakoś wytłumaczyć, nie mają innego wyjścia. I nie dziwię się też, że Ola zareagowała w taki, a nie inny sposób, bo to jak najbardziej normalne. Jestem strasznie ciekawa jak reakcja, co odpowie?
    Wybacz, jest jedna rzecz. Zakończenie. Bo w takich momentach się kurczaczki nie kończy! :D
    Weny, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  14. Wreszcie jestem ;)
    Przepraszam za moją nieobecność pod ostatnim skrawkiem,ale czas.. czas którego mi brakuje.
    Rozdział bardzo fajny i nie mówię kłamstwa, jest na prawdę bardzo dobry!
    Przepraszam za ten komentarz..
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepraszam, że dopiero teraz tu zajrzałam, ale jak nie upały nie dają mi żyć, to z kolei beznadziejne samopoczucie (pod względem fizycznym).
    Jedno i drugie odpuściło, przynajmniej chwilowo, a więc nie mogłam postąpić inaczej. Po prostu musiałam tu wpaść. No i nie zawiodłam się! Nie żebym tego zawodu się spodziewała. Po prostu trzymasz historię na równie dobrym poziomie jak i przez wszystkie poprzednie jej części, co wprawia mnie w niemały zachwyt.
    Grzegorz niby poważny, rozsądny, myślący człowiek, a jednak widzę gdzieś w nim tego dzieciaka, czyli stanowi totalne zaprzeczenie cechom, jakie wymieniłam. Ech, faceci!
    Zima w rozdziale jakoś ułatwia mi życie. Nie to, żeby była moją ulubioną porą roku, ale miło się oderwać na chwilę od duchoty i wyobrazić sobie zaśnieżone trawniki przed domami, a także całą resztę zimowych symboli.
    Spotkanie w księgarni! Ach, prawdopodobnie jestem zepsuta do szpiku kości, ale satysfakcjonuje mnie to zdziwienie Olki. Tak zwyczajnie, po prostu. Nawet nie wiem, jak to wyjaśnić.
    Kończę, zanim zmienię ten komentarz w paplaninę o maśle maślanym - co zdarza mi się zdecydowanie zbyt często, kiedy coś mi się podoba.
    Buziak!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak dobrze, że Grzesiu ma chociaż Julkę, która zachowuje się jak książkowy przykład najlepszej przyjaciółki. Jej rady były bardzo przemyślane i obiektywne. Myślę, że bardzo pomogła Krychowiakowi (a on się głupi jeszcze ociągał czy w ogóle iść! :D)
    Rozczulił mnie ten fragment, gdy Grzesiek bawił się na zewnątrz. Wygląda na to, że tego potrzebował. Żeby sie troche oderwać od swoich trosk. No i opiekuńczość jego mamy powala <3
    Wcale się nie dziwię, że poczuł sie w sumie wykorzystany przez Olę, której niestety nadal sympatią nie darzę. No sory, ale ona się będzie musiała teraz nieźle namachać, żeby to jakoś odkręcić i licze, że w końcu to ona zacznie zabiegać o Grzesia, a nie na odwrót. On sobie powinien już odpuścić.
    Co do spotkania w księgarni. Uważam, że Krychowiak odezwał się w idealnym czasie i bardzo dobrze, że w pewnym sensie "wybił z rytmu" autorkę. Niech się tłumaczy, a co :D choć pewnie rzuci jakimś oklepanym wytłumaczeniem i nadal będzie go unikać, ach.. co za kobieta.
    Rozdział jak zwykle genialny. To że cięgle dissuję Olkę, nie znaczy, że mi się nie podoba. Wręcz przeciwnie. Jej postępowanie wywołuje u mnie złość, a ja nie jestem zbytnio wylewna, więc ciężko we mnie wywołać emocje podczas czytanie. Tobie się to cały czas udaje ;)
    Życze mnóstwo weny, licze, że jednak natłok nauki cię nie przytłoczy i przejdziesz przez kolejną klasę śpiewająco ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem :)
    Kochana, przepraszam za nieobecność, ale musiałam porządnie wypocząć przed zbliżającą się szkołą...
    Niesamowicie intryguje mnie ta książka Aleksandry.
    Jestem ciekawa ile jest w niej prawdy, a ile kłamstwa. Ta historia na pewno jest o nich, nie może być inaczej.
    Zbyt wiele szczegółów się zgadza.
    Już widzę minę Oli, kiedy Grzesiek zadał jej to pytanie. Ale dobrze, że to zrobił!
    Widać przecież, że mu na niej zależy, jestem ciekawa jak ona to wszystko postrzega!
    Czekam na kolejny!
    Szkoda, że publikacje będą co 2 tygodnie, ale w pełni Cię rozumiem!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  18. Fajnie, że Grzesiu ma taką przyjaciółkę, która zawsze potrafi go wesprzeć i dobrze mu doradzić :)
    To miłe, że mama Krychy tak się o niego troszczy, a on odwdzięcza się jej taką miłością :) Przyjemnie się to czytało :)
    Ojojoj, Aleksandra no to teraz wpadłaś i ciekawe jak z tego wybrniesz? Mam tylko nadzieję, że Ola nie ucieknie, jak to ma w zwyczaju, tylko po prostu normalnie porozmawia z Grzegorzem, bo co jak co, ale na szczegółowe wyjaśnienia on zasługuje.
    Jestem niezmiernie ciekawa jak dalej potoczy się historia i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :))
    Pozdrawiam Kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepraszam po stokroc, ze tak pozno sie pojawiam. Zribilo mi aie troche zaleglosci, ale id wczoraj je nadrabiam. Wiec fo rzeczy :))
    Dziewczyno, ja sie powaznie zastanawiam, jak wedlug Ciebie wyglądałby idealnie napidany przez Ciebie rozdzial. Bi skoro mowisz, ze to nie jest jeszcze poziom najwyzszy to ja przy tobie powinnam sie schowac.. :p
    Rozdział czyta sie bardzo milo.
    To spotkanie Grzesia z Julka.. Dobra sprawa miec kogos takiego przy aobie, kto zawsze nas wyslucha i posłuży madra rada.
    Zachowanie Oli .. ja wiem?troche brak mi słów. No bo jak mozna wykorzystać uczucie drugiego czlowieka jako material do książki? Myślę, ze to bylo z jej storny bezmyslne, chamskie..
    Szkoda mi Grzesia. Widac, ze mu zalezy na dziewczynie. Ale co ma zrobic? Ja na jego miejscu mialabym powazny dylemat.
    Moze jednak Ola kierowalo prawdziwe uczucie? I co odpowie na pytanie Grzesia?
    Ciekawosc mnie zzera.
    Cudowny koniec, srodek i początek!
    Czekam na kolejny skrawek.
    Buzka kochana :**

    OdpowiedzUsuń
  20. Tja, to znowu ja. xD hehe ;*
    Witaj! ;* Tak niegrzecznie w końcu zaczęłam xd
    A rozdział...
    WOW. Grzesiu nieźle urządził Aleksandrę xD Bo kurde... czy komukolwiek innemu przyszłoby coś takiego na myśl? Nie, a przynajmniej są takie moje przypuszczenia. Bo komu z nas, czytając np. to opowiadanie, przychodzi na myśl, że przykładowo Tobie mogło się coś takiego przydarzyć? No raczej nikomu. A tutaj wyskakuje Grzesiu. xD Jak Filip z Konopi normalnie. xDD I narobi Olce problemów, oj, narobi. Przypuszczam, że skłamie. Że powie, że coś takiego nigdy nie miało miejsca itp, itd, ale... chociaż. W sumie wszystko się może zdarzyć hehe :D
    Cieszy mnie również, że Grzesiu spotkał Julkę. Ona dała mu kuskańca, aby leciał i walczył. A taka rozmowa to najlepsze wyjście. Dobrze, że istnieją jeszcze w otoczeniu Grzesia takie Julki, które potrafią pomóc! :D
    Jutro nowość. *0*
    KOCHAM! <3

    OdpowiedzUsuń
  21. jejciu, Julka jest wspaniałą przyjaciółką i mądrą osobą! a takich coraz mniej na tym świecie...:|
    no i w Grzesiu włączył się tryb dzieciaka...:D ale dzieci właśnie są najbardziej beztroskie i niczego nie są świadome, a to jest właśnie najlepsze :)
    jejciu... też bym nie wytrzymała z tym pytaniem. ale musiał az tak bardzo afiszować się ze swoją obecnością na tym spotkaniu?
    czekam na kolejny i wybacz, że jestem dopiero teraz x

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeju, jak długo mnie tutaj nie było.. Bardzo przepraszam, że pojawiam się po tak długim czasie, ale przyznam szczerze, że tęskniłam za tą historią. :( Brakowało mi naszego Grzesia i jego zagmatwanych perypetii :D
    Cóż, może zacznę od końca.. Nie dziwię się tej reakcji Oli. Chyba też zareagowałabym w podobny sposób, gdybym siedziała na spotkaniu z fanami mojej książki i z tłumu wydobył się facet, z którym zerwałam wszelkie kontakty. :D Ciekawa jestem czy Grześkowi uda się z nią porozmawiać. Czy dowie się dlaczego Ola była taka tajemnicza? Mam nadzieję, że odpowiedź poznam w kolejnym rozdziale, za który zaraz mam zamiar się zabrać. ^^
    Natomiast wracając do samego początku, Julia jest naprawdę świetną osobą! Grzesiek ma szczęście, że ma taką przyjaciółkę, bo prawdziwi przyjaciele to skarb. Także wielkie brawa dla tej dziewczyny, bo co jak co, ale pomogła Grzegorzowi trochę logicznie pomyśleć i doradzić. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń