Skierował się w moją stronę i chwycił mój bagaż.
– Pomogę ci, nie możesz nadwyrężać tej nogi – wskazał na kule, które trzymałem w prawej ręce.
Skinąłem głową i posłusznie oddałem mu walizkę.
– Tylko tyle? – zaśmiał się, wiedząc, że zawsze pod ręką mam znacznie większą zęść
garderoby. – Więcej nie zdołałem spakować – odpowiedziałem sucho.
Brat zauważył moją posępną minę, więc o nic więcej nie pytał. Skinął
tylko głową.
– Chodźmy, mama czeka z kolacją.
Droga minęła nam zadziwiająco szybko. Nie rozmawialiśmy zbyt wiele, jak
to zawsze mieliśmy w zwyczaju. Tym razem było ciszej. Mniej zręcznie niż
dotychczas. Krzysztof nie pytał. Nie odzywał się. Wiedział, że potrzebuję tej
chwili ciszy i spokoju.
Całą drogę zastanawiałem się, co się ze mną dzieje. Co dzieje się ze mną
i z Celią? Przecież zawsze dogadywaliśmy się doskonale. Pasowaliśmy do siebie
jak dwa puzzle. Byliśmy po prostu dla siebie stworzeni. Od pewnego czasu czuję
jednak, że to nie jest to, co niegdyś.
Celia nadal mnie pociąga. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednakże między nami wytworzyła się swego rodzaju bariera. Bariera, która mnie blokuje. Nie potrafię wyznawać jej uczuć tak, jak dawniej. Kiedyś każde „Kocham cię” było przepełnione szczerością i prawdziwym uczuciem, a teraz te dwa słowa wydają się mi być puste. Staram się usilnie przekonywać, że są to te same słowa, co jeszcze kilka miesięcy temu, ale nasza sprzeczka utwierdziła mnie w przekonaniu, że chyba nie do końca tak jest. Być może jest to spowodowane brakiem wspólnie spędzanego czasu? Nie mam pojęcia. Wiem jedynie tyle, że moja dziewczyna zaczęła mnie poważnie irytować. A to nie jest normalne.
Od pewnego czasu mam też wrażenie, że mnie unika. Więcej nie ma jej w domu niż jest. Kiedy zapraszam ją na kolację zawsze ma jakąś wymówkę… Między nami naprawdę jest nieciekawie. Boję się tego, co przyniosą kolejne dni.
Mama wypatrywała nas w oknie, a kiedy samochód mojego brata zatrzymał się przed domem, wybiegła z niego w podskokach.
– Grzesiu! – zawołała, kiedy wysiadłem z wozu. – Bardzo się cieszę, że cię
widzę! Witaj w domu! Celia nadal mnie pociąga. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednakże między nami wytworzyła się swego rodzaju bariera. Bariera, która mnie blokuje. Nie potrafię wyznawać jej uczuć tak, jak dawniej. Kiedyś każde „Kocham cię” było przepełnione szczerością i prawdziwym uczuciem, a teraz te dwa słowa wydają się mi być puste. Staram się usilnie przekonywać, że są to te same słowa, co jeszcze kilka miesięcy temu, ale nasza sprzeczka utwierdziła mnie w przekonaniu, że chyba nie do końca tak jest. Być może jest to spowodowane brakiem wspólnie spędzanego czasu? Nie mam pojęcia. Wiem jedynie tyle, że moja dziewczyna zaczęła mnie poważnie irytować. A to nie jest normalne.
Od pewnego czasu mam też wrażenie, że mnie unika. Więcej nie ma jej w domu niż jest. Kiedy zapraszam ją na kolację zawsze ma jakąś wymówkę… Między nami naprawdę jest nieciekawie. Boję się tego, co przyniosą kolejne dni.
Mama wypatrywała nas w oknie, a kiedy samochód mojego brata zatrzymał się przed domem, wybiegła z niego w podskokach.
– Mamo… Nie mogę oddychać – zaśmiałem się kiedy poczułem, jak matka ściska mnie mocno w pasie.
– Och, wybacz! Pomogę wam z bagażami – zaoferowała.
– Nie będzie takiej potrzeby – odezwał się Krzysiek, stawiając moją walizkę na ziemi. – Grzesiu przyjechał w dość okrojonym składzie swojej garderoby.
Matka popatrzyła na walizkę, a następnie na mnie. Jej oczy świdrowały
mnie na wylot. Nieco przymknęła powieki, więc patrzyła na mnie przez maluteńkie
szparki. Wiedziała, co się dzieje. Domyślała się, że nie jest normalnie. Ale nie pytała. I za to ją
kocham.
Rozszerzyła powieki, a swobodny i naturalny uśmiech ponownie zagościł na
jej twarzy.
– W takim razie zapraszam. Jedzenie stygnie – wskazała na dom. – Pomogę ci,
kochanie. – Dam sobie radę – zapewniłem.
Mama popatrzyła na mnie i pokręciła z niedowierzaniem głową. Zawsze
byłem samodzielny. Przecież ojciec uczył mnie tego od małego. Czyżby o tym
zapomniała?
☆
Minął ponad tydzień odkąd wróciłem do Polski. Przez cały ten czas
wszyscy skakali wokół mnie, jakbym był Bóg wie kim. Ale ja przecież tego nie
chciałem. To ja! Grzesiek! Ten sam, który jako dzieciak biegał po tym domu z
piłką u nogi i tłukł każdy wazon.
Ten czas pobytu w Polsce chciałem spędzić sam. Spędzić na
przemyśleniach. W odosobnieniu.
Tak. Sam zastanawiam się, dlaczego przyjechałem do rodzinnego domu,
skoro nie chciałem zamieszania wokół mojej osoby. Odpowiedź jest prosta. Bo
tutaj czuję się najlepiej. To jest moje gniazdo. Mój raj na ziemi. Moje serce.
Leżałem na łóżku wpatrując się w sufit, gdy do mych uszu dobiegł dźwięk pukania do drzwi. Rzuciłem ciche „proszę” i wsparłem się na łokciach, czekając, aż zobaczę przybyłego gościa.
Kiedy drzwi się uchyliły zobaczyłem zatroskaną twarz matki.
– Mogę na chwilkę? – zapytała. Leżałem na łóżku wpatrując się w sufit, gdy do mych uszu dobiegł dźwięk pukania do drzwi. Rzuciłem ciche „proszę” i wsparłem się na łokciach, czekając, aż zobaczę przybyłego gościa.
Kiedy drzwi się uchyliły zobaczyłem zatroskaną twarz matki.
– Oczywiście. Ty zawsze, mamuś – odparłem, delikatnie się uśmiechając.
Kobieta powolnie i cicho zamknęła za sobą drzwi, a chwilę później opadła na łóżko. Przez chwilę milczała, a ja bezustannie wpatrywałem się w jej zmartwioną twarz. Na kilometr było widać, że coś jest z nią nie tak. I wiedziałem, że chodzi o mnie.
– Co się z tobą dzieje, Grzegorzu? – odezwała się w końcu bardzo poważnym
tonem.Kobieta powolnie i cicho zamknęła za sobą drzwi, a chwilę później opadła na łóżko. Przez chwilę milczała, a ja bezustannie wpatrywałem się w jej zmartwioną twarz. Na kilometr było widać, że coś jest z nią nie tak. I wiedziałem, że chodzi o mnie.
Popatrzyła mi w oczy. Emanowała od niej łagodność, której wówczas potrzebowałem. Zrozumiałem, że jej wcześniejsza cisza wynikała z tego, że nie wiedziała, jak skleić to pytanie.
– A co ma się ze mną dziać? – odpowiedziałem pytaniem, a w moim tonie znajdowała się udawana lekkość.
– Nie, Grzesiu. Nie rób tego. Nie okłamuj mnie – spojrzała na mnie wymownie.
Co wtedy poczułem? Ból. Ból, który pojawił się przez widok jej
zmartwionych oczu. Mieszał się ze wstydem wynikającym z tego, że okłamałem moją
matkę, która tak doskonale mnie zna.
– Naprawdę wszystko gra – uśmiechnąłem się, ale czułem się nieswojo, nadal
brnąc w to oszustwo.
Matka westchnęła. Wiedziała, że jeśli nie będę chciał powiedzieć jej
prawdy to nie wyciągnie jej ze mnie nawet siłą. Zwiesiła ramiona i spojrzała na
swoje dłonie. Kiedy podniosła wzrok jej czoło było zmarszczone. Położyła dłoń
na moim policzku i pogładziła go kciukiem.
– Dobrze, jeżeli nie chcesz mówić to nie mów, ale pamiętaj, że jeśli tylko
będziesz chciał o czymś porozmawiać… zawsze cię wysłucham, synku – powiedziała,
a na koniec lekko się uśmiechnęła. Pokiwałem głową i po raz pierwszy od kilku dni szczerze się
uśmiechnąłem. Chwyciłem spracowaną matczyną dłoń i ucałowałem jej wierzch. – Dobrze, mamo.
– A teraz do rzeczy. Masz gościa – wyraźnie się ożywiła.
– Co? – zapytałem z niedowierzaniem.
– Tak. Odkąd przyjechałeś z nikim nie rozmawiasz. Czas to zmienić. Julka przyszła. Czeka na ciebie w salonie, zejdziesz?
– Coś ty znowu wykombinowała, mamo?
– Ja? Nic. Po prostu całe miasteczko wie, że przyjechałeś. Spotkałam Julkę w sklepie, pytała o ciebie, więc zaprosiłam ją do nas. Nie masz chyba nic przeciwko?
Szach mat, mamo.
– Nie, skądże – odparłem z udawanym entuzjazmem, którego na szczęście nie
wyczuła moja rodzicielka. – Za chwilkę zejdę, pozwól tylko, że się przebiorę.
Mama energicznie wstała z łóżka i z szerokim uśmiechem zmierzyła moją
sylwetkę od góry do dołu.
– Mam nadzieję, że mój Grzesiu powoli wraca – zachichotała jak mała
dziewczynka, po czym zniknęła za drzwiami.
Niespiesznie zwlokłem się z łóżka i podszedłem do szafy, w której
uwiesiłem moje ubrania. Zastanawiałem się, jak bardzo zmieniła się Julia. Nie
widziałem jej ponad cztery lata. Nigdy nie mogliśmy się spotkać, bo kiedy ja
byłem w Mrzeżynie, jej nie było, a z kolei kiedy ona była, nie było mnie i tak
w kółko Macieju.
Poznaliśmy się, kiedy zaczęliśmy chodzić do podstawówki, była moją
najlepszą przyjaciółką. Wszędzie nas było pełno. Nigdy nie dogadywałem się tak
dobrze z nikim innym, jak z nią. To była prawdziwa przyjaźń, za którą od dawna
tęskniłem.
Wyjechałem zagranicę jako nastolatek, ale nawet wtedy potrafiliśmy się
ze sobą kontaktować. Wysyłaliśmy sobie zdjęcia, listy, pocztówki i kartki.
Byliśmy przyjaciółmi na dobre i na złe. Kiedy komputery i Internet stały się
bardziej popularną formą komunikacji międzyludzkiej, zamieniliśmy listy
tradycyjne na listy elektroniczne. Każdy z nich mam zachowany w swojej
skrzynce. Jednakże nie wiem dlaczego nasz kontakt jakiś czas temu się urwał.
Bałem się tej konfrontacji. Tak naprawdę nie miałem ochoty na spotkania.
Zwłaszcza teraz, kiedy nie byłem w najlepszej formie, ale przyjaciołom sprzed
lat się nie odmawia, prawda?
Przebrany w granatową koszulkę, pod którą widać było zarys moich mięśni
i popielate dżinsy zszedłem do salonu, dość zwinnie posługując się kulami.
Dziewczyna siedziała w fotelu, odwrócona do mnie plecami. Rozmawiała z
moją mamą, która siedziała na kanapie obok.
– Cześć – odezwałem się.
Kobiety zaprzestały rozmowom. Mama spojrzała na mnie, a moja
przyjaciółka wstała i odwróciła się w moją stronę.
– Grzesiu! Witaj! – ucieszyła się, podchodząc do mnie pospiesznie.
Przytuliła się do mnie, a ja mocno zagarnąłem ją do siebie. Poczułem się
jak ten kilkunastoletni chłopak, który wysłuchiwał jej użalania się nad sobą i
wyzwisk rzucanych na chłopaków, którzy jej się podobali, a nie zwracali na nią
najmniejszej uwagi. Zaśmiałem się niezauważalnie na te wspomnienia.
– Dobrze wyglądasz – powiedziała, kiedy się ode mnie odsunęła. – To samo mogę powiedzieć o tobie – odparłem. – Co słychać?
– Wszystko porządku, a nawet lepiej – uniosła prawą dłoń ku górze, a na jej palcu zabłysnął złoty pierścionek.
– Czy to znaczy …– zacząłem z szerokim uśmiechem na ustach.
– Tak! Karol w końcu mi się oświadczył – pisnęła jak mała dziewczynka.
– Cudownie, gratuluję! – ponownie zagarnąłem ją do swojej piersi. – Nawet nie
wiesz jak się cieszę, Julka.
Co
tak naprawdę poczułem? Dziwny uścisk. Dlaczego? Bo ja nigdy nie odczułem
potrzeby oświadczenia się Celii…
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Hej Kochane! :*
Jak widzicie, już jestem. :)
Przepraszam, że ten rozdział nie pojawił się w poprzedni piątek, ale miałam tak intensywny weekend, że nie dałam rady. :( Mam nadzieję, że dotarła do Was informacja zamieszczoną na Google+ i że nikt na darmo tutaj nie czekał. :)
Tak, nadal nie ma naszej nieznajomej, ale spokojnie, obiecuję, że już w następnym rozdziale się pojawi i z każdym kolejnym będzie jej coraz więcej. ^^
Co do zaległości, to właśnie się za nie zabieram. :) Potrzebuję tylko troszkę czasu. :*
Buziaki :*
PS. A Wy już na polu byłyście? :D Kwiaty dla mam pozrywane? ^^
Wszystkim mamom życzę dużo radości, zdrowia i pomyślności. ♥
PS. A Wy już na polu byłyście? :D Kwiaty dla mam pozrywane? ^^
Wszystkim mamom życzę dużo radości, zdrowia i pomyślności. ♥
Hej kochana ❤
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak tęskniłam za spokojnym przeczytaniem twojego rozdziału 💕
Jednak dzisiaj znowu muszę napisać krótko,dzisiaj z okazji dnia matki jestem "służącą" swojej mamy jako prezent :D
Wspaniały rozdział,jednak smutny...widać że Grzesiu tęskni za tym co kiedyś,jednak jak oni do tego wrócą,jeśli pozostaje im tylko irytacja z pożądaniem?dziwna mieszanka
Nie mogę się doczekać,kiedy będzie nasza bohaterka ❤ nawet nie wiesz jak :D
Z niecierpliwością czekam na następny :D
Buziaki :****
Wizyta w domu na pewno dobrze zrobi Grzesiowi. Myślę, że zarówno mama jak i stara przyjaciółka mogą mu pomóc. Czekam na nowość! I na tajemniczą bohaterkę oczywiście :D
OdpowiedzUsuńWitam Panią! <3
OdpowiedzUsuńA cóż nam się tu wyprawia. ;o Wow, wow i jeszcze raz: WOW! ;o
To tak... z Krzysiem chyba najlepiej nie jest. Jego psychika jakby przestała właściwie funkcjonować. Zresztą, nawet jego mama dostrzegła, iż nie wszystko jest tak, jak powinno. A jak mama to zauważa, to już coś znaczy. xD
Jednakże, lepiej, iż przyjechał do Polski, niżeli miałby siedzieć sam w pustym domu, sam na sam ze swoimi myślami... A ich trochę jest, nie można tego mu odmówić. ;o Mam wrażenie, że każda, nawet najbardziej błaha rzecz, skłania go do coraz to nowych refleksji... Najczęściej są to myśli związane z Celią.
No, ja to ja, więc powiem prosto z mostu: ten związek nie ma sensu. xD
Skoro ktoś twierdzi, że nie myślał tak na poważnie, poważnie o ślubie, założeniu rodziny, a na dodatek wyraża się, iż ta osoba 'pociąga' tylko, to... nie. Wg mnie to nie miłość. To nie uczucie. Przynajmniej nie tak głębokie. To tylko fascynacja i chyba dlatego w ostatnim czasie wszystko traci sens dla Grześka... No, nic. Zobaczymy cóż to dalej będziesz, Kochana, czarować! <3
Pojawiła nam się nowa postać - przyjaciółka Grzesia. Wydaje mi się, że ona może doprowadzić Grzesia do głównej bohaterki, NA KTÓRĄ CZEKAM Z JESZCZE WIĘKSZĄ NIECIERPLIWOŚCIĄ! *0*
Kocham mocnoo! <33
Jestem :)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, Kochana!
Fajnie, że Grzesiek przyjechał w rodzinne strony. To na pewno dobrze mu zrobi.
Pomyśli, przeanalizuje.
Martwi mnie to, o cym myśli w temacie Celii. Czy naprawdę ta miłość już się ulotniła? Wszystko na to wskazuje.
Może rozmowa z mamą by mu pomogła? Nie wiem.
Czekam na pojawianie się tajemniczej dziewczyny!
Trzymam Cię za słowo, że pojawi się już niedługo.
Czekam na kolejny!
Buziaki ;***
Hej!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
Grzesiu... Widać, że bardzo się załamał i ta cała sytuacja strasznie źle na niego działa. Czy uczucia mogły znikną w ciągu chwili? Chyba nie. Może nigdy jej nie kochał lub na chwila nie była chwilą?
Celia mam wrażenie, że ona go zdradza, ale mam nadzieję, że to tylko moja głupia wyobraźnia.
Czekam na next i pojawienie się tajemniczej dziewczyny.
Pozdrawiam,
Anahi
Jestem!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie rozdział świetny, warto było na niego poczekać :)
Kurczę, jakoś tak smutno nam się zrobiło. Mam wrażenie, że Grzesiek coraz bardziej nam się załamuje... Oby ta wizyta w domu podziałała na niego jak najlepiej.
Hmm... pozostaje jeszcze sprawa z Celią. Zobaczymy, z tego wyniknie, ale coś czuję, że nic dobrego.
Weny!
Buziaki :**
Jestem!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale sama ostatnio nie mam głowy do niczego, a to jest okrutne.
Rozdział jak zawsze świetny i warto na taki czekać :D
Kurna mam wrażenie, że chyba Celia w sercu Grzesia długo jeszcze nie pobędzie. Chociaż może moja intuicja się myli, co jest bardzo prawdopodobne ;'D
Czekam na następny!
Wielkie buziaki i weny! <3 :*
Jestem :)
OdpowiedzUsuńI wciąż zadaje sobie pytanie, jak to robisz, że Twoje rozdziały są takie super :)
Grzesiek dobrze zrobił, że przyjechał do Polski. W domu odpocznie, przemyśli wszystko i mam nadzieję, że "wróci" do życia z nowymi przemyśleniami.
Coś tak przeczuwam, że Julia zna naszą tajemnczą bohaterkę. Nie mogę się doczekać ich spotkania :)
Czekam na kolejny, buziaki :*
No Grzesiek teraz sobie trochę przemyśl i wracaj do 'zywych' z nową energią ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie Grzegorz jest z Celią z przyzwyczajenia i może z jakiejś obawy przed gwałtowną zmianą :D
Ale mam takie przeczucie, że już niedługo... XDD
Też sobie myślę, że Julia zna naszą tajemniczą bohaterkę ;)
Ciekawi mnie jak potoczy się ich następne spotkanie :P
Weny ❤
Hej kochana :)
OdpowiedzUsuńPrawie niespozniona,o biore sobie sama za plus :)
No Grzes wrocil do Polski i sobie co nieco przemyslal,mam nadzieje ze juz wie na czyn stoi. Co dokladnie czuje, co chce mniej wiecej uczynic z Celia i niekoniecznie, w najblizszych dniach. Nieech wraca do zywych,bo wole tego bardziej energicznego Grzesia !
Ciesze sie ze nieznjaomej bedzie coraz wiecej od przyszlego rozdzialu,zobaczymy co tam u niej slychac :)
Pozdrawiam :*
Wszystkie znaki na niebie i na ziemi dają Grześkowi do myślenia o zwiąku z Celią ;-) I coś mi się zdaje, że wkrótce będziemy świadkami rozstana tej pary. Jakoś szczególnie nie byłabym zmartwiona z tego powodu.
OdpowiedzUsuńSerio? Matka Grześka nie była w stanie wyciągnąć z niego co się tak naprawdę dzieje? Myślałam, że matka to zawsze ma jakieś swoje sposoby, by rozszyfrować swoje dziecko :-) Tak w ogóle to świetnieCi się wkompnowal ten rozdział w Dzień Matki, bo było trochę o mamusi :-)
Wciąz nie daje mi spokoju ta nieznajoma dlatego czekam niecierpliwie na koleny rozdzał.
Pozdrawiam!
Hej, hej :***
OdpowiedzUsuńCo ten Grześ :(
Musi sobie wszystko ułożyć :))
Czekam na kolejny <3
Buziaki :**
Hej!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za poślizg czasowy, ale mam strasznie mało czasu. Dlatego też ten komentarz może być lekko krótki. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.
No, no Kochana! Rozdział pierwsza klasa. ❤
Cieszę się, że Grzesiek przyjechał do rodziny, ale nie powinien ukrywać tego, że w jego związku się nie układa przed całą rodziną. Przecież można im zaufać, prawda? Lepiej wyżalić się rodzinie niż pseudo przyjaciołom.
Nie wiem dlaczego, ale w mojej głowie pojawiła się myśl, że to dzięki Julce będzie więcej tej nieznajomej w rozdziałach. Może to jej jakąś znajoma?
Zapewne się mylę i to, co siedzi mi w głowie jest niezgodne z prawdą, ale przynajmniej podzieliłam się swoimi przypuszczeniami. :D
Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
Ściskam. ;**
Witaj Kochana! <3
OdpowiedzUsuńUdało mi się w końcu zjawić :D
Matury dobiegły końca - o taaak! Nie sądziłam, że życie może być takie przyjemne xd
Dobra, przejdę teraz do konkretów :D
To wspaniale, że Grzesiu przyjechał do domu rodzinnego! Z tego co zauważyłam to wszyscy się tam za nim stęsknili.
Co do problemów z Celią to jednakże ciężka sprawa...
Rozumiem, że Grzesiek nie chce z nikim o tym rozmawiać :)
Ale tak jest na razie. Sądzę, że niedługo się otworzy i porozmawia szczerze ze swoją mamą. (Mama Grześka - cudowna <3)
W tym rozdziale najbardziej mnie jednak zaintrygowała postać Julki.
Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach dowiemy się więcej o ich przyjaźni oraz dlaczego została przerwana.
Kochana, naprawdę polubiłam to opowiadanie :)
Mimo, że nie jestem za blisko z piłką nożną.
Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy! Zwłaszcza, że pojawi się nasza nieznajoma! :D
Trzymaj się! ;*
Pozdrawiam, Camille.
Witaj!
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze napisane skrawki :)) Cieszę się, że znalazłam to opowiadanie! Coś się zmieniło w Grzegorzu. Wątpię, żeby chodziło o tą nieznajomą, może dzięki niej to sobie uświadomił, lecz nie ona była głównym powodem. Przecież się nie znają, czyż nie? Celina wydaje mi się hm...może ma kogoś? może również czuje, że to nie to...? Cieszę się, że Grzesiek wrócił do Polski. Jednego możesz być pewna - zostanę tutaj na dłużej!
Hej Kochana :) sorki, że dopiero teraz, ale miałam bardzooo baaardzo intensywny weekend :) co do rozdziału to naprawdę super Ci to wyszło! Żadko się spotyka taką relację między synem a matką :) świetnie to opisałaś :) jestem ciekawa dalszych wydarzeń. Pisz szybko w takim razie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
P.S. Jak widzę w centrum Warszawy ogromny bilbord reklamowy Samsunga na jednym z budynków, gdzie oczywiście Grzesiu jest w całej okazałosci zawsze myślę o Kolorowej xd
ze sporym poślizgiem, ale jestem!!
OdpowiedzUsuńjejciu, szkoda, że nasza nieznajoma jeszcze się nie pojawiła... ale trzymam za słowo, że niedługo ją zobaczymy, znaczy się o niej poczytamy!
jeju, Grzesiu ma świetne konatkty z mamą i bratem...:) momentami potwornie zazdroszczę :D
oh, no znów nawązanie do Celii... może jednak rzeczywiście te słowa są już bezwartościowe? może jednak jego miłość do niej ogranicza się do fizycznego pociągania? :(
czekam na koeljny!
Hej :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,zawaliłam. Zjawiam się dopiero przy piątej części ;( Ale lepiej późno niż wcale,prawda? :D
Zacznę może od tego,że nigdy nie interesowałam się piłką nożną,ale Grzegorz Krychowiak nie jest mi obcy :D
Mimo mojej niewiedzy na temat tej dziedziny sportu opowiadanie czyta się rewelacyjnie! (Zresztą jak każdą twoją historię).
Tak więc czekam na kolejny skrawek :*
Weny :)
Buźka :**