Nie miałem ochoty na cokolwiek. Z sypialni wychodziłem tylko kiedy musiałem iść do toalety czy po portu poczułem głód, choć w mojej lodówce pozostały już tylko resztki, gdyż od kilku dobrych dni nie wychodziłem z domu.
Tęskniłem za nią. Za każdym przymknięciem powieki, widzę jej roześmianą twarz. Wszystkie malutkie zmarszczki dookoła jej szarych oczu.Za każdym razem była tak bardzo realna… Za każdym razem było mi jeszcze bardziej przykro, że nie ma jej obok…
Dzień po tym, gdy Ola uciekła, postanowiłem jej poszukać. Byłem w każdym możliwym hotelu. Żadna z recepcjonistek czy recepcjonistów nie chcieli mi udzielić informacji, dopóki nie sypnąłem groszem. Jednakże każdy odwiedzony hotel okazał się złym tropem. Nie było jej nigdzie. Straciłem ją. Ta myśl sprawiała, że czułem się jeszcze gorzej.
Rozmyślałem o tym, gdzie może się podziewać dziewczyna, gdy rozdzwoniła się moja komórka. Pospiesznie chwyciłem ją w ręce i z nadzieją spojrzałem w ekran. Łudziłem się, że to może jednak ona, choć wiedziałem, że nie dawałem jej swojego numeru.
Niestety… to nie była Aleksandra.
– Halo?
– Grzegorz, musisz zjawić się dziś na badaniach kontrolnych – usłyszałem głos lekarza naszego zespołu.
– Kiedy?
– Możesz być za dwie godziny w klinice? – spytał.
– Pewnie.
– Świetnie. Będę tam na ciebie czekał – wyczuwałem, że się uśmiecha.
– Okay – odparłem tylko i zakończyłem rozmowę.
– Grzegorz, musisz zjawić się dziś na badaniach kontrolnych – usłyszałem głos lekarza naszego zespołu.
– Kiedy?
– Możesz być za dwie godziny w klinice? – spytał.
– Pewnie.
– Świetnie. Będę tam na ciebie czekał – wyczuwałem, że się uśmiecha.
– Okay – odparłem tylko i zakończyłem rozmowę.
☆
Szklane drzwi się przede mną otworzyły, a moim oczom ukazała się
poczekalnia w odcieniach bieli i szarości. Za ciemnym, wysokim pulpitem
siedziała zgrabna kobieta o rudych włosach. Na mój widok szeroko się
uśmiechnęła. Skierowałem się do niej, bo nie wiedziałem, w którą stronę mam się
udać.
– Dzień dobry, panie Grzegorzu – powiedziała, kalecząc nieco moje imię.
Skinąłem głową.
– Dokąd mam iść na badania? – spytałem. – Proszę iść korytarzem prosto, a następnie skręcić w lewo. Drugie drzwi po prawej – wyjaśniła, wskazując dłonią korytarz.
– Dziękuję – odparłem i lekko się do niej uśmiechnąłem.
Był to pierwszy uśmiech od kilku dni. Na dodatek wymuszony. Wątpię czy w
ogóle przypominał uśmiech.
Udałem się w stronę wskazaną przez młodą kobietę.
Kiedy skręciłem, zauważyłem doktora Benedito, z którym rozmawiałem przez
telefon. Siedział na krzesełku, a kiedy mnie zobaczył, wstał. Czekał na mnie.
– Cześć Grzesiu – powiedział, wyciągając do mnie dłoń.
Uścisnąłem ją i skinąłem głową.
– Dlaczego nie używasz kuli? Obciążasz nogę – wskazał moją unieruchomioną
kończynę.
Wzruszyłem ramionami. Nie chciało mi się odpowiadać na tak beznadziejne
pytania.
– No dobra. Minęło już wystarczająco dużo czasu. Jeśli wszystkie badania będą w
porządku zdejmiemy ci usztywnienie. Pochodzisz tydzień bez usztywnienia,
przyzwyczaisz nogę do normalnego obciążenia, a po tygodniu rozpoczniemy
rehabilitację. W porządku? – jego głos był ciepły. Przypominał mi mojego ojca. – Jasne – pokiwałem głową. – Przynajmniej będę miał zajęcie.
– Nie wyglądasz na szczęśliwego – zmarszczył czoło.
– Kilka spraw mi się skomplikowało… Ale jestem szczęśliwy – uśmiechnąłem się lekko. – Piłka to przecież moja jedyna miłość.
– Druga – poprawił mnie ze śmiechem.
– Wiem, co mówię – uciąłem.
Widok zdziwienia na twarzy doktora był zabawny. W jego oczach zalśnił
niepokój wymieszany ze współczuciem.
– Chodźmy – powiedziałem, wskazując na drzwi gabinetu lekarskiego.
Czekał tam na nas doktor Francisco. To on zawsze robił wszystkie
badania, gdy któremuś z piłkarzy Sevilli przydarzyła się kontuzja. Miałem do
niego pełne zaufanie. Tak jak i do Benedito.
Francisco to konkretny facet, więc bez owijania w bawełnę wykonał serię
badań. Nie minęło nawet czterdzieści pięć minut, a my siedzieliśmy z powrotem w
gabinecie, czekając na orzeczenie doktora.
– Grzesiu, muszę przyznać, że na tobie wszystko goi się jak na psie – zaśmiał
się, ale mnie nie było do śmiechu.
Brak mojej rekacji sprawił, że oboje – i Francisco i Benedito –
wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Francisco odchrząknął i kontynuował.
– Zdejmujemy usztywnienie. Za tydzień rozpoczyna się rehabilitacja, jeśli wszystko
pójdzie planowo i bez żadnych komplikacji już niedługo będziesz mógł trenować
na pełnym obciążeniu. – Dobrze – kiwnąłem głową.
– Nie cieszysz się?
– Cieszę – zapewniłem. – Jeśli pozwolicie, chciałbym już wrócić do domu.
– Jasne, korzystaj z urlopu póki możesz – zaśmiał się Franc. – Siadaj, zajmiemy
się tym cholerstwem – pokazał najpierw na kozetkę, a zaraz potem na moją nogę.
Kiedy skończył uwalniać moją nogę z klatki, wszyscy trzej podnieśliśmy
się, wymieniliśmy uściski dłoń, a ja następnie wyszedłem z gabinetu i skierowałem
się do wyjścia. Taksówkarz jak mi obiecał, czekał na mnie. Jednak są na tym
świecie uczciwi ludzie.
☆
Siedziałem w domu i rozmyślałem. Dlaczego to wszystko musiało skończyć
się w ten sposób? Przecież bardzo chciałem, żeby wszystko ułożyło się dobrze.
Nie chciałem ranić Olki. Okay, była pijana. Ale ja też! No dobra… głupie
wyjaśnienie, ale tak było. Oboje poddaliśmy się chwili. I nie rozumiem,
dlaczego postąpiła tak, jak postąpiła. A może znowu jestem jakoś chorobliwie
zapatrzony w swoje racje? Przecież poczułem, że robię źle. Dlaczego się nie
zatrzymałem? Przecież miałem świadomość, że rankiem może być zupełnie inaczej,
niż bym tego chciał…
Myślę, że zawiniły moje wyobrażenia. Oczami wyobraźni widziałem nas
szczęśliwych… Widziałem, jak rankiem stoję w kuchni w samych bokserkach i
podpierając się poradami Internetu przygotowuje śniadanie dla nas obojga. Dla
mnie i Aleksandry. Kiedy kończyłbym pichcić, ona miała wejść do kuchni ubrana
tylko w moją koszulkę. Miała powitać mnie czułym uściskiem i całusem w ramię…
Tak… Skończyło się to zupełnie, zupełnie inaczej.
Siedząc na kanapie i wpatrując się w wyłączony telewizor myślałem. Myślałem, jak mogę ją znaleźć. Po pewnym czasie wpadłem na genialny pomysł! Przecież wiem o niej nieco więcej, niż jeszcze kilkanaście dni temu. Mogę się czegoś dowiedzieć.
Wyskoczyłem jak petarda i pobiegłem do komody w przedpokoju, na której zostawiłem telefon i kluczyki od samochodu. Chwyciłem iPhona i wybrałem numer brata. Nie musiałem długo czekać. Odebrał po zaledwie dwóch sygnałach.
– Tak?
– Cześć stary, musisz mi pomóc – mówiłem podekscytowany.
– Jasne. Co się stało? – zapytał zaintrygowany.
– Wiesz może coś na temat Oli?
– Jakiej Oli? – zdziwił się.
Siedząc na kanapie i wpatrując się w wyłączony telewizor myślałem. Myślałem, jak mogę ją znaleźć. Po pewnym czasie wpadłem na genialny pomysł! Przecież wiem o niej nieco więcej, niż jeszcze kilkanaście dni temu. Mogę się czegoś dowiedzieć.
Wyskoczyłem jak petarda i pobiegłem do komody w przedpokoju, na której zostawiłem telefon i kluczyki od samochodu. Chwyciłem iPhona i wybrałem numer brata. Nie musiałem długo czekać. Odebrał po zaledwie dwóch sygnałach.
– Tak?
– Cześć stary, musisz mi pomóc – mówiłem podekscytowany.
– Jasne. Co się stało? – zapytał zaintrygowany.
– Wiesz może coś na temat Oli?
– Jakiej Oli? – zdziwił się.
No tak! Brawo, Krycha!
– Sorry – westchnąłem i ścisnąłem sobie nos, na wysokości oczu. – Jeszcze raz.
Pamiętasz jak opowiadałem ci o tej dziwnej dziewczynie? – Tej z plaży? Ta, która przed tobą uciekała? – dopytywał.
– Tak, właśnie o niej.
– Pamiętam.
– Zatem… ma na imię Ola i pracuje w naszej lokalnej gazecie. Wiesz może coś na jej temat? – pytałem i sam słyszałem w moim głosie pewne szaleństwo.
– Nie… Przykro mi Grzesiu, ale nie znam żadnej Oli pracującej w gazecie. Nie znam nikogo, kto pracowałby w gaz… – urwał.
– Co? – zdziwiłem się, a moje serce zaczęło bić z zawrotną prędkością. – No mów! – pospieszyłem go, gdy wciąż milczał.
– Przecież Karolina pracuje w naszej gazecie – westchnął.
– Karolina?
– Moja była dziewczyna, Grzesiu…
– Och – westchnąłem. Zdawałem sobie sprawę, że kontakty z byłymi partnerkami nie są łatwe, ale on musiał się przełamać. Musiał zrobić to dla mnie.- Krzysiu, proszę cię, musisz do niej zadzwonić. Możesz się z nią spotkać. Obojętnie co, ale błagam, spróbuj dowiedzieć się czegoś więcej o tej dziewczynie. Proszę, proszę, proszę!
Byłem zdesperowany jak jeszcze nigdy wcześniej. Nigdy nikogo o nic nie
błagałem. Miałem swoją dumę i nie pozwalałem, żeby ktokolwiek pomyślał sobie,
że jestem zdany na czyjąś łaskę. Zawsze do celów dochodziłem sam. Teraz jednak
było to niemożliwe. Ja byłem w Sevilli, a Aleksandra pracowała w Mrzeżynie. Kto
inny jak nie mój brat miałby mi pomóc?
– Grzesiu, co się stało? To do ciebie niepodobne – zauważył mój brat. – Zależy mi, żeby dostać do niej jakiś kontakt – powiedziałem szybko.
– A co z Celią? – zapytał zszokowany brat.
– Ach… – westchnąłem. Przecież nie powiedziałem mu, że ja i Celia to przeszłość. – Nie… Ja… Ja i Celia nie jesteśmy już razem.
Cisza w eterze.
– Jesteś? – zapytałem po chwili. – Jestem. Grzegorz, coś ty narobił? – jego ton był karcący, ale sam fakt, że zwrócił się do mnie „Grzegorz” sprawił, że przeszyły mnie ciarki.
– Ja?! – żachnąłem się. – Mogę ci przysiąc, że nasze rozstanie nie było skutkiem mojego skoku w bok! Raczej na odwrót…
– Och, stary. Przykro mi. Wszystko w porządku? – teraz słyszałem w jego głosie czułość.
– Tak. Stary, opowiem ci wszystko, jak tylko przyjadę. Proszę cię, załatw to dla mnie! Załatwię ci wejściówki na każdy mecz reprezentacji i zapłacę za hotel – próbowałem go przekupić.
– Dobra –westchnął. – Zobaczę co da się zrobić.
– Dzięki. Jesteś najlepszym bratem na świecie, stary!
– Tak, tak – po tych słowach Krzysiek się rozłączył.
Kiedy zakończyliśmy rozmowę, wsunąłem telefon do kieszeni i pospiesznie
udałem się do mojej sypialni, gdzie znajdował się laptop. Pokonywałem schody
dość szybko, ale brak usztywnienia na mojej nodze sprawiał, że odczuwałem
dziwny dyskomfort. Chyba musiałem się przyzwyczaić to jego braku.
Usiałem na łóżku i włączyłem komputer. Pospiesznie wyszukałem strony
Internetowej mrzeżyńskiej gazety. Kliknąłem zakładkę „dziennikarze” i moim
oczom ukazało się zdjęcie pięknej ciemnowłosej. Te oczy poznałbym wszędzie. Na
jej ustach widniał znikomy uśmiech.
Pod zdjęciem widniał napis „Aleksandra Lis – dziennikarka, dział
sportu”. Westchnąłem z irytacją. Z tej krótkiej notki wynikała tylko jedna
rzecz, której o niej nie wiedziałem. Nazwisko. Tylko tego mi o sobie nie
opowiedziała. To trochę paradoksalne, ale jednak.
Idąc tropem nazwiska, otworzyłem nową kartkę w wyszukiwarce, zalogowałem
się na Facebooka i wpisując jej imię i nazwisko wyszukałem ją na tym portalu.
Na całe szczęście okazało się, że nie jest to ta dziewczyna z tych,
które nie mają konta na tym portalu, dlatego kiedy zauważyłem jej zdjęcie
profilowe uśmiechnąłem się, a z mojego serca spadł olbrzymi kamień.
Nie potrafiłem się powstrzymać i przejrzałem jej profil. Nie była jakoś
wylewna i nie wystawiała swojego życia prywatnego ludziom, aż tak bardzo jak
inni. To wyjaśniałoby fakt, dlaczego nie chciała podać mi swojego imienia. Pewnie była nieufna i
skryta. Ucieszyłem się, że to jej natura, a nie negatywne nastawienie w
stosunku do mnie.
Chciałem napisać do niej wiadomość. Napisałem nawet trzy linijki, ale ostatecznie
zrezygnowałem. Bałem się, że nie odpisze na moją wiadomość. Kiedy wahałem się
pomiędzy kontynuacją wiadomości, a zamknięciem okienka, usłyszałem dzwonek
telefonu.
Pospiesznie
wyjąłem z kieszeni komórkę i bez patrzenia na ekran, odebrałem połączenie.
–Masz coś dla mnie, stary? – zapytałem, wiedząc, że to Krzysiek.
– Masz kartkę i długopis?
– Masz kartkę i długopis?
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Hello! :*
Ten rozdział jakoś mi się za bardzo nie podoba.
Jest taki... przejściowy. :/
Mam nadzieję, że może Wy dostrzeżecie w nim jakiś... potencjał. :P
Teraz coś z typu "ogłoszenia parafialne". ;)
Ankieta dotycząca bohatera kolejnego opowiadania dobiegła końca. :)
Przewagą czterech głosów (tak! tylko i aż czterech!) wygrał....
Johann Andre Forfang ♥
Cieszycie się? :D Johann zebrał 24 głosy, Bartek Kapustka 20. :)
Dlatego też kolejne opowiadanie będzie o skoczku.
Jestem niesamowicie zaskoczona, że tak wiele osób wzięło udział... DZIĘKUJĘ. ♥
Od dawna chciałam napisać coś o Johannie i teraz się udało. :)
Ta ankieta powstała, ponieważ wahałam się między kolejnym piłkarskim a kolejnym skocznym opowiadaniu. :)
Co do Bartka...
Skoro bądź co bądź różnica była tak mała nie chciałabym zawieść tych, którzy głosowali na Barka. Obiecuję, że pomyślę nad historią o Kapustce. O ile pozwoli mi na to wena i "kreatywność". :) Jednakże niczego nie obiecuję. :(
To by było na tyle. :)
Ostatnio moje notki są prawie tak długie jak rozdziały. xD
Wybaczcie. :*
Ściskam i całuję! :* ♥
Przejściowe rozdziały też są potrzebne, żeby nie narobić chaosu w fabule, a ten wyszedł ci bardzo dobrze <3
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że Grzesiek wraca do zdrowia i oby z tej ekscytacji, nie zechciał za szybko dać z siebie sto procent, bo jeszcze mu się odnowi kontuzja.
On to ma jednak łeb na karku. Jak człowiek w potrzebie to i pomysłów ma tysiąc na minutę. Dobrze, że zlokalizował Olkę, choć nadal jestem zdania, że to ona powinna tym razem pierwsza rękę wyciągnąć.
Jestem pewna, że miała swoje powody, ale mimo wszystko to że wylądowali w łóżku było ich wspólną decyzją i nie ma co zwalać na alkohol.
Oby Krzysiek dowiedział się czegoś wartościowego, co przyda się w poszukiwaniach Krychowiakowi.
No jestem ciekawa do czego te poszukiwania doprowadzą i co zrobi Ola, kiedy Grzesiek ją w końcu znajdzie.
Mam nadzieję, że tym razem zachowa się jak należy i porozmawia z facetem normalnie, a nie znowu ucieknie.
Czekam na piętnastkę i ściskam ;*
Jestem!!! Wiesz,że nie mogłam doczekać się tego rozdziału?
OdpowiedzUsuńGrzesiu to jednak ma cały czas pod górkę. Szkoda mi go, bo bardzo go lubię. :-)
Mam nadzieję,że Grzesio znajdzie Ole i będzie u jej boku szczęśliwy.
Rozdział mi się naprawdę podobał i szkoda,że zakończył się w takim momencie.
A Krzysio? Idealny braciszek.
Pozdrawiam Cię kochana goraco i z niecierpliwością czekam na kolejny skrawek. :-)
Jestem :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze perfekcyjny! Pełen uczuć.. po prostu idealny :)
Powiem szczerze, że na pierwszym fragmencie serducho zaczęło mi się krajać. Myślałam, że Grzesiu nigdzie nie wyjdzie, że będzie tylko rozpaczał. Pewnie tak by było, gdyby nie klinika.
I właśnie.. to pewnie dla niego wielka radość, że z nogą lepiej, że może wrócić do ćwiczeń, a potem do trenowania, jednak przez tą całą sytuację.. ach, nie lubię takich sytuacji. Smutny, biedny Grzesiu.
Chociaż.. już w kolejnym fragmencie miałam wrażenie, jakby nasz piłkarz nabrał niesamowitej energii. Poczuł, że chyba jednak nie wszystko stracone i za wszelką cenę chce odnaleźć Olę.
Mam nadzieję, że brat mu w tym pomoże i wkrótce nasi bohaterowie będą razem :)
Też się cieszę, że Johann wygrał! :D
Już się nie mogę doczekać kolejnego opowiadania! Dobrze, dobrze.. dokończmy najpierw to :D
Pozdrawiam ;*
No już miałam nadzieję, że może spotka ją w tej klinice... a tu trach ;/ No ale jeszcze nie wszystko stracone :) Może ten Krzysiek mu pomoże :D Oby :) Rozdział oczywiście bardzo piękny, jak każdy w Twoim wykonaniu :) Czekam w takim razie na kolejny, bo co tu dużo mówić... zakończyłaś w takim momencie, że tylko ci dać po pupie! ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Przejściowy, ale pozwala mocniej zrozumieć Krychę. Szkoda mi go, bo się chłopak ewidentnie załamał. :( Ale kochany Krzysiu załatwił numer do Oli i teraz będzie już fajnie, prawda? :D Ugh, kogo ja chcę oszukać? Pewnie znowu coś namieszasz. :p
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;*
Napiszę krótko.
OdpowiedzUsuńTotalna zaistość. Miód malina.♥♥♥
Jestem ciekawa, jakie informacje ma brat dla Grześka.
Czekam na następny.
Buziaczki.
Jeju czego zakochany facet nie zrobi dla dziewczyny :-*. Kazda kobieta chcialaby żeby mezczyzna walczyl o nia tak jak nasz Grzesiu walczy o Olke. Pozdrawiam i czekam na kolejny :-*.
OdpowiedzUsuńNadrabiam od jedenastki i jednocześnie proszę o wybaczenie za tak długą nieobecność tutaj. Nie wiąże się ona z brakiem chęci a możliwości. Najpierw pobyt poza domem, potem trochę udało mi się nadgonić na innych blogach, a teraz zajrzałam do ciebie.
OdpowiedzUsuńPo jedenastce odczuwam niedosyt. Zachowanie Oli wprawia mnie w zdziwienie, ale i w pewnym sensie ją rozumiem, kiedy tylko pomyślę sobie o tym, że ma swoje problemy (o jakich, mam nadzieję, niebawem przeczytam). Zabieram się za dwunastkę.
Dwunastka mnie zachwyciła. Swoją drogą chwała ci za to, że nie zrobiłaś z Oli nienawidzącej piłkarzy w pierwszym rozdziale i kochającej nikogo innego jak piłkarza w.. drugim rozdziale. To byłoby denne, a tymczasem pięknie rozwijasz historię tej dwójki, sprawiając, że są chwile na "ochy" i "achy", ale i odgłosy niezadowolenia związane z cechami charakteru bohaterów czy ich zachowaniami. Czas na trzynastkę.
Kurcze, tego bym się nie spodziewała. Nadal dręczy mnie sprawa Oli, a zadziwia zachowanie Celii. Lecę czytać dalej!
O kurcze, kurcze, kurcze. Przerywać w takim momencie?! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Niewiele słów ode mnie, ale wiedz, że po prostu jestem zachwycona i ciężko mi sklecić kilka normalnych zdań.
Pozdrawiam!
Przejściowy przejściowym ale można poznać bardziej uczucia Krychy i to, co czuje w związku z ucieczką Olki.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie że Grzesiu coś poczuł do naszej kochanej Aleksandry :D a to jak walczy o Nią udowadnia to, że nie rzuca słów na wiatr a poza tym taki facet jak Grzesiu (charakterowo) to zdecydowanie największe marzenie każdej kobiety ( albo i nie, nie wiem hahha)
Nie mogłam z tego tekstu "Grzesiu wszystko się na Tobie goi jak na psie" może to nie jest śmieszne ale mnie rozbawiło i poprawiło mi humor ^^
Istna perełeczka Ci wyszła ta przejścióweczka <3
Z niecierpliwością czekam na nn <3
buziaki :*
Forfiiiiii! cieszę się na opowiadanie z Nim i to bardzo <3
Jestem i ja :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba, żadna nowość.
Mam nadzieję, że Grzesiek znajdzie Olę. Inaczej to się zakończyć nie może. Czekam na kolejną część :))
Biedny Grzesiu :( No serce mi się kraja na myśl, że ten gość może cierpieć :'(
OdpowiedzUsuńOn to ma świetnego brata, nie to co mój... No ale cóż, życie.
Powiem Ci, że spodobała mi się ta Ola, chociaż z reguły nie lubię Ol. Tak jakoś dziwnym trafem nigdy nie poznałam żadnej miłej.
Czekam na następny skrawek^^
Biedny Gregor ;c
OdpowiedzUsuńMusi ją znaleźć ;) I to szybko :)
Rozdział cudowny ;) Czekam na kolejną część :)
To nie jest żadna przejściówka, nie gadaj mi tutaj głupot! :D
OdpowiedzUsuńKochana, jest pięknie. Pomijając smutnego, rozbitego Grzesia przez ponad 99% rozdziału to jest pięknie. ♥ Dobrze, że z jego nogą już wszystko dobrze. Przynajmniej będzie mógł zająć się rehabilitacją, a nie węszyć za biedną Olką. :D
A tak serio - to całkiem miłe i ciekawe, że Grześ nie odpuścił i za wszelką cenę chce ją namierzyć. Mam nadzieję, że z pomocą brata, uda mu się ją odnaleźć.. I może jakoś do siebie przekonać w tym innym sensie? (inny sens.. nie zwracaj uwagi na moją logikę :D)
Czekam na kolejny, równie cudowny skrawek!
Pozdrawiam. ♥
Serio? Musiałaś w takim momencie skończyć? :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dodasz szybko następny :*
Grzesiu w tym rozdziale taki smutny, że aż mi go szkoda :c
Oby szybko Olę znalazł :D Ciekawe co Ola powie, gdy Grzesiu ją już znajdzie :D
Ściskam! Buziaki :*
Cześć, kochana!
OdpowiedzUsuńChyba nie jestem z jakimś dużym opóźnieniem!
Podoba mi się rozdział. Ogólnie kocham twój styl pisania.
Widać, że Grzegorz się zakochał, bardzo się zakochał. Jest strasznie wrażliwy i zależy mu na naszej Oli. Jestem bardzo ciekawa, czy się czegoś dowie. W zasadzie to przez chwile przemknęło mi przez głowę, że ona była dziewczyną jego brata... Ale nie to był głupi pomysł xD
Swoją drogą gdzie ta nasza Ola się podziewała? Nie ma jej w żadnym hotelu. Wyjechała? Czy może znajduje się gdzieś indziej? Jestem strasznie ciekawa, jak to będzie! Przepraszam, że dziś tak krótko.
Pozdrawiam,
Anahi
Cześć :D
OdpowiedzUsuńJak Grzesiu chce, to Grzesiu potrafi :P
Internet to skarbnica wiedzy, trzeba umieć z niej skorzystać czasem :P
Ciekawa jestem rewelacji Krzyśka.
Bo jeśli potrzebna była aż kartka? Niezłe kontakty musiał poruszyć :P
Czekam niecierpliwie co dalej :D
Buziaki ;*
Ojj ten nasz Grzegorz :DD
OdpowiedzUsuńWalcz, walcz Krystyna! Na pewno ci się opłaci :)))
Rozdział jak zawsze cudowny <3
Się rozpływam 😃💕
Juz nie mogę się doczekać kolejnego <3
Johi 💕💕 jestem w niebie ❤😂
Buziaki :*
Najpierw chcę przeprosić, że nie było mnie pod poprzednim...
OdpowiedzUsuńNajzabawniejsze w tym wszystkim, że wszyscy mówią na niego Grzesiu. Haha, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, w której dwóch facetów zdrabnia swoje imiona cały czas.
Poza tym, nie urywa się w takim momencie! Ja chcę już kolejny rozdział.
Czekam na kolejny i przepraszam za ten komentarz :/
Ściskam ;*
Pewnie masz rację, ale mam taki sentyment do pana Krychowiaka, że nie potrafię nazwać go inaczej niż Grzesiu, Krycha, Kryśka... :P
UsuńDzkękuję za Twój komentarz, Kochana! ❤
Buziaki 💋
Zachowanie Grześka jest dla mnie kompletnym zaskoczeniem.
OdpowiedzUsuńFacet, który aż tak to przeżywa, a można rzec, że mógłby mieć każdą, którą by chciał.
Jednakże, desperata z niego niezły :D
Oby szybko odnalazł Olę, a ta mu wszystko dokładnie wytłumaczyła i opowiedziała o sobie i swojej przeszłości, o jej zachowaniu.
Pozdrawiam i życzę weny :*
Melduję się!
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział jest cudny pod każdym względem, jak zwykle zresztą ^^
Szkoda mi Grześka, bo ciągle ma ze wszystkim pod górkę, mam nadzieję jednak, że jakoś to się poukłada i znajdzie Olkę. Tak swoją drogą, chyba poczuł do niej coś zdecydowanie więcej ;)
A tak w ogóle... Nie kończy się kochana w takim momencie. Serducha nie masz tak nas trzymać w niepewności? :D
Weny!
Buziaki :**
Nie podoba mi się, kiedy Grzesiek jest taki przybity, ale na szczęście zrobił postęp w poszukiwaniu Oli. I to jaki postęp :-) Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Musi jak najszybciej odnaleźć dziewczynę. Nie bedę się rozpisywać, bo nie ma nad czym. Kolejny wspaniały rozdział i już. Żaden tam przejściowy.
OdpowiedzUsuńMuszę się przyznać, że nie brałam udziału w ankiecie, ale cieszy mnie jej wynik. Gdyby wygrał Kapustka też bym się cieszyła. No i dlatego właśnie nie głosowałam. Nie mogłabym wybierać. O każdym na pewno napiszesz coś genialnego.
Pozdrawiam!
Jezu, jaki przejściowy, jaki przejściowy. Toć to ideał jest! Oczywiście, moje serduszko cierpiało, gdy Grzechu tak nam cierpiał, ale kibicowałam mu i wiedziałam, że trochę ponarzeka, powzdycha i na pewno coś wymyśli, żeby znaleźć jakiś kontakt z moją imienniczką. I się udało, jak mniemam.
OdpowiedzUsuńKrzysiek to jest świetny brat! Żeby tak poświęcić się i dzwonić do swojej byłej tylko dra braciszka? Rozpłynęłam się, doprawdy.
I coś mi mówi, że już w następnym rozdziale dojdzie do konfrontacji Grzesia i Oli... szkoda by było, żeby tak po prostu to, co między nimi było się skończyło... Boże, co za wiersze XD
Co do opowiadania o Johannie - trzy razy na tak! To jest jeden z moich ulubionych skoczków, o ile nie ten najbardziej ulubiony, ale jeszcze nie znalazłam opowiadania o nim, które by mnie satysfakcjonowało w stu procentach. Sama nie jestem na tyle zdolna, żeby wymyślić o nim coś, co by odzwierciedlało to, jak bardzo go podziwiam... ale wszystko przede mną ;) Jestem wręcz pewna, że dzięki opowiadaniu o panu Forfangu pomożesz mi coś wymyślić, bo to będzie przepiękne.
Pozdrawiam o 01:55 i wysyłam buziaki
Teraz się zestresowałam, Kochana. XD A jak nie podołam Twoim oczekiwaniom i opowiadanie nie będzie dla Ciebie wystarczająco satysfakcjonujące? :O
UsuńTak czy siak, dam z siebie wszystko. ❤
Pięknie dziękuję za komentarz, Olu. 💕 (Chyba mogę po imieniu? ;))
Buziaki :*
mi się podoba, niesamowicie bardzo! miałam banana na buzi, kiedy go czytałam, haha.
OdpowiedzUsuńjak dobrze, że Grzesiu powoli wraca do gry, że już pozbył się usztywnienia i wszystko dobrze się goi, jakiś plus!
i mam też nadzieję, że sprawa z Olką się wyjaśni i nawiążą ze sobą ponowny kontakt. mimo tego banana, było mi przykro, jak on tak leżał zdruzgotany i załamany, myśląc. za dużo myśli! a myslenie nine jest za dobre dla osób, ktore nie są obecnie w najlepszej kondycji psychicznej ;;
jeny, jakby mi obiecali wejściówki i hotel (nawet na polską reprę XDD) to zrobiłabym wszystko, żeby ją odnaleźć, hah ;; ale w sumie to po co tak obiecywał Krzyśkowi, skoro w sumie sam się trochę dowiedział? chociaż... brat może mu powiedzieć też jeszcze więcej...
ooo, jak miło, że wygrał Johi! przez ten natłokhotek na Kapustkę mam szczerze typka dość :|
czekam na kolejny i życzę dużo weny!
Właśnie zauważyłam, że teraz jest niesamowity Kapibum, ale żeby nie było; ja już przed EURO chciałam napisać coś o nim. Wahałam się między Kryśką, a Kapustką. Wygrała Krycha i teraz możecie czytać jego historię. :)
UsuńBardzo Ci dziękuję za komentarz! 💕
Ściskam mocno! :*
Jestem :)
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział cudo! ^^
To pewne, że Grześkowi zależy na odnalezieniu dziewczyny. Inaczej nie starałby się jej odnaleźć.
Mam nadzieję, że mu się to uda i coś więcej się nam wyjaśni.
Może Aleksandra na dobre będzie ludzka, a nie dzika? :D
Czekam na to!
Johann :D Cieszę się!
Do kolejnego!
Buziaki ;***
Oj Grzesiu, Grzesiu… widać, że coraz bardziej brakuje mu Oli, ale dobrze, że zaczyna coś robić w kierunku, żeby skontaktować się z dziewczyną, nawet jeśli musi wykorzystywać co do tego swoich przyjaciół. Dobrze, że w końcu udało mu się znaleźć jakieś informacje na temat dziewczyny… oh kończyć w takim momencie to lekki, ale jednak grzech kochana. Rozdział jak zwykle cudowny. Twój styl pisania, nie wiem czy już to mówiłam, ale jest bardzo przyjemny. Ooo bardzo jestem ciekawa twojego opowiadania z Johannem. Czekam na następny i dużo weny ! ;*
OdpowiedzUsuńJeśli to jest rozdział przejściowy to na prawdę wow :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, że Krycha się nie załamał, nie pomyślał o poddaniu i cały czas kombinuje jak spotkać się z Olką ;)
Bardzo mnie ciekawi jakie informacjie zdobył Krzysiek... no i co wydarzy się dalej :D
Weny ❤️
Łoj! JESTEM! JESTEM WRESZCIE Z KOMENTARZEM! NO, ALELLUJA! NO, JEST! :D
OdpowiedzUsuńRaz, rozdział jest przepiękny! <3 Czego Ty od niego więcej oczekujesz, hmm? Za dużo od siebie wymagasz, Skarbie! ;* Jest naprawdę cudownie! <3 I wiele emocji pobudziłaś, naprawdę! ;D
Czyli co? Grzesiu walczy o swoje? W sumie, naprawdę dobrze robi. Uczucie, które żywi do Olki jest widać, że głębokie. Powiedziałabym, że głębsze niżeli było ono kiedykolwiek do Celii. Także to coś znaczy. Nie można pozwolić uciec takiemu wyjątkowemu, wręcz magicznemu uczuciu. *0* Oby teraz jeszcze Ola wszystko przemyślała i zobaczyła, gdzie spoczywa jej szczęście. A jest ono z pewnością u Grzesia. :D Tak! <3 *0*
Ciekawi mnie teraz ich spotkanie. xD Bo... no, Olka, to Olka. Po niej można się absolutnie wszystkiego spodziewać. Noo, po zdeterminowanym Grzesiu w zasadzie też, zatem... BĘDZIE CIEKAWIE! *0*
Jeeej, Johann wygrał! *0* Jej! <3 Aż mi ulżyło! :D Bardzo chciałabym poczytać teraz o nim coś dobrego, a opowiadanie z Kapustką... Prawdę mówiąc, nie wiem jak bym zniosła hehe Tak, jestem ciut zawziętym człowiekiem. xD No, ale... jak na razie czekam na następny rozdział, który będzie już jutro. :D
Jeszcze raz przepraszam za poślizg z komentarzem. :( :*
KOCHAM! <33